czwartek, 29 grudnia 2016

Epilog


Los nieraz pcha nas w błoto, aby trochę utrudnić nam życie. Nie ma co jednak się tym przejmować, przynajmniej wiesz, że dojdziesz na szczyt.

Louis wszedł na betonowe schody ciągnąć za sobą ciężką brązową walizkę. Był zmęczony. Pot spływał po nim ciurkiem. Nie był pewien, czy uda mu się włożyć kluczyk do drzwi. Kiedy stanął przed nimi przetarł czoło i błagał w myślach o to, aby ktoś się nad nim zlitował.
Usiadł na chwilę na torbie. Tak jakby odwlekał wejście do domu. Dobrze wiedział co go czeka i nabranie sił było na miejscu.
Nagle drzwi szeroko się otworzyły i stanął w nich wysoki niebieskooki chłopak. Louis zmarszczył czoło. Mógł się spodziewać wszystkiego, ale nie tego, że zobaczy swojego najstarszego syna. Alek Tomlinson, jego pierworodny.
-Louis... -chłopak jak zawsze chciał zdenerwować ojca. Od kiedy skończył szesnaście lat robił wszystko, aby doprowadzić Lou do białej gorączki. Mężczyzna zaciągnął zęby i wstał z walizki. Posłał osiemnastolatkowi wymowne spojrzenie.
-Alek -jeśli uduszenie własnych dzieci nie byłoby przestępstwem, Louis nawet by się nie zawahał. Co dziennie pluł sobie w twarz, że chłopak odziedziczył po nim charakter.
-oj tatusiu. Nie spinaj się staruszki. -Alek podszedł do ojca i lekko go przytulił. Zabrał jego bagaż i wniósł do domu. Louis był w małym szoku. Jego dziecko nigdy tak się nie zachowywało. Coś musiało być na rzeczy i było.
Wystarczyło, aby Lou przekroczył próg. W salonie stał średniego wzrostu chłopak. Niebieskooki widział go kilka razy w obecności swojego syna. Czyżby coś ich łączyło?
-tatuś! -został objęty przez szczupłe ramiona dziewczynki. Spojrzał na nią z uśmiechem. Milen Tomlinson, jego księżniczka. Piętnastolatka prawie wtopiła się w ojca.
-Louis? -szeroki uśmiech wyszedł na usta mężczyzny. -myślałam, że będziesz jutro -kobieta podeszła do męża i przytuliła się do niego. Ciepło które poczuł Louis utwierdziło go, że decyzja podjęta sprzed laty była najlepszą jaką mógł kiedykolwiek podjąć. -kocham cię -Miał doskonałą rodzinę i tego chłopaka, który stał na środku ich salonu. Wyglądał jakby miał zaraz paść trupem.
-a to kto? -subtelne pytanie to nie było, ale od czegoś trzeba zacząć.
-to jest mój... -Louis posłał synowi znaczne spojrzenie. Alek nie musiał kończyć, aby ten wiedział o co chodzi.
Mężczyzna zaciągnął usta. Wystarczyło, aby go nie było miesiąc, a jego syn już musiał zacząć spotykać się z facetami. Nie to, że Lou miał coś do gejów, ale bolało go to, że wszystko działo się za jego plecami.
Chciał już powiedzieć co o tym myśli kiedy to z drzwi prowadzących do ogrodu wyszła dość spora liczba ludzi. Harry, Hana i trójka ich dzieci. Darcy, Melody, Joe. Liam, Zayn i Steve. Niall, Jeniss i Jordan.
Cała jego rodzina w komplecie. Przeżyje już nawet chłopaka swojego syna.
Bo koniec tak naprawdę zawsze jest początkiem. Jedno się zaczyna, a drugie kończy.
Mówią, że samą miłością człowiek nie żyje. Louis obalił tą teorię. Żył miłością, bo prawdopodobnie bez niej już tu by go nie było.
-jak masz chłopczyku na imię? -Tommo staje naprzeciwko chłopaka swojego syna i próbuje być poważny, ale mina nastolatka była przerażająco zabawna.
-Stan
-witaj w rodzinie, Stan -podszedł do przerażonego młodzika i pochwycił go w objęcia. Mocno do siebie przytulił i wyszeptał wprost do jego ucha -skrzywdzisz mojego syna, a przyjdę nocy i zrobię z ciebie durszlak.
Odszedł pozostawiając chłopaka.
Lubił jak jego rodzina się powiększała.


KONIEC

od autora:
Chciałabym wam tu dużo napisać, ale tak naprawdę jestem w tym słaba. Nie umiem pisać wyniosłych opowiadań, a powinnam coś takiego stworzyć.
Kończąc to opowiadanie zamykam pewien etap w swoim życiu. Każdy kiedyś to robi, prawda?
Kończysz rozdział, stawiasz kropkę przy ostatnim zdaniu i zamknięty temat. Jeśli coś zmieniasz to robisz to w następnym rozdziale. Ja właśnie postawiłam postawić kropkę na pewien czas przy mojej 'samotnej' twórczości.
Jak już pisałam zawieszam swoje konto na jakiś czas. Nie jestem pewna na jak długo. Trochę nad tym ubolewam, ale już od dłuższego czasu się nad tym zastanawiałam. Dlatego też zmieniłam całkowicie zakończenie DA. Ta historia miała się zakończyć całkiem inaczej, ale nie mogłam was zostawić z takim czymś. Na odchodne chciałam wam podarować szczęśliwe zakończenie.

Dziękuję wam za każdą gwiazdkę, każdy komentarz. Za piękne słowa i motywacje mojej osoby do tworzenia tego opowiadania. Jestem tak bardzo szczęśliwa! Dzięki wam powstawał każdy rozdział.
Jesteście wspaniałymi czytelnikami. 
Tak bardzo wam dziękuję, za to, że jesteście ze mną od pierwszych chwil opublikowania Jokera, że przetrwaliście te wszystkie moje przerwy. Jesteście dla mnie WIELCY!

Zawsze uważam, że mam najlepszych czytelników na świecie!

Pierwszy rozdział „Joker'a” został opublikowany 30.09.15
Ostatni rozdział „Die again” 29.12.16
Ponad rok spędzony razem. Jestem wniebowzięta.

Kocham was, tak bardzo!!
I ciężko mi powiedzieć, że to właśnie tu kończymy ich historię.

W takim razie...
Do kiedyś :*


Szczęśliwego Nowego Roku!!

4 komentarze:

  1. Och szkoda że to już koniec 😢 ale fajnie iż postanowiłaś jednak zakończyć to szczęśliwie od samego początku miałam nadzieje na Happy End. 😊 Mam nadzieję że jeszcze kiedyś napiszesz nam jakieś świetne opowiadanie 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję, że to czytałaś :*
      do następnego :)

      Usuń
  2. Szczerze to liczyłam na inne zakończenie ogólnie rzecz biorąc mysłałam że opowiadanie potoczy się inaczej czyli bez Jokera tylko Shanna i Hary ale tak też jest ok przyznam się że nie było mnie tu trochę i pominęłam kilka rozdziałów ale przysięgam że nadrobie!! (Tylko nie bij ;-;) mam zamiar przeczytać od początku do końca i przypomnieć sobie wszystko uwielbiam (twój styl pisania 😍😍) Wiem wszystko napisałam chaotycznie ale pomińmy ten fakt -.-Cóż mogę Ci tylko życzyć chucznego Sylwestra i szczęśliwego nowego roku!!! oraz szampańskiej zabawy ;P😘
    Ps
    Mam nadzieję że kiedyś wrócisz!!

    OdpowiedzUsuń