Los
nieraz pcha nas w błoto, aby trochę utrudnić nam życie. Nie ma co
jednak się tym przejmować, przynajmniej wiesz, że dojdziesz na
szczyt.
Louis
wszedł na betonowe schody ciągnąć za sobą ciężką brązową
walizkę. Był zmęczony. Pot spływał po nim ciurkiem. Nie był
pewien, czy uda mu się włożyć kluczyk do drzwi. Kiedy stanął
przed nimi przetarł czoło i błagał w myślach o to, aby ktoś się
nad nim zlitował.
Usiadł
na chwilę na torbie. Tak jakby odwlekał wejście do domu. Dobrze
wiedział co go czeka i nabranie sił było na miejscu.
Nagle
drzwi szeroko się otworzyły i stanął w nich wysoki niebieskooki
chłopak. Louis zmarszczył czoło. Mógł się spodziewać
wszystkiego, ale nie tego, że zobaczy swojego najstarszego syna.
Alek Tomlinson, jego pierworodny.
-Louis...
-chłopak jak zawsze chciał zdenerwować ojca. Od kiedy skończył
szesnaście lat robił wszystko, aby doprowadzić Lou do białej
gorączki. Mężczyzna zaciągnął zęby i wstał z walizki. Posłał
osiemnastolatkowi wymowne spojrzenie.
-Alek
-jeśli uduszenie własnych dzieci nie byłoby przestępstwem, Louis
nawet by się nie zawahał. Co dziennie pluł sobie w twarz, że
chłopak odziedziczył po nim charakter.
-oj
tatusiu. Nie spinaj się staruszki. -Alek podszedł do ojca i lekko
go przytulił. Zabrał jego bagaż i wniósł do domu. Louis był w
małym szoku. Jego dziecko nigdy tak się nie zachowywało. Coś
musiało być na rzeczy i było.
Wystarczyło,
aby Lou przekroczył próg. W salonie stał średniego wzrostu
chłopak. Niebieskooki widział go kilka razy w obecności swojego
syna. Czyżby coś ich łączyło?
-tatuś!
-został objęty przez szczupłe ramiona dziewczynki. Spojrzał na
nią z uśmiechem. Milen Tomlinson, jego księżniczka.
Piętnastolatka prawie wtopiła się w ojca.
-Louis?
-szeroki uśmiech wyszedł na usta mężczyzny. -myślałam, że
będziesz jutro -kobieta podeszła do męża i przytuliła się do
niego. Ciepło które poczuł Louis utwierdziło go, że decyzja
podjęta sprzed laty była najlepszą jaką mógł kiedykolwiek
podjąć. -kocham cię -Miał doskonałą rodzinę i tego chłopaka,
który stał na środku ich salonu. Wyglądał jakby miał zaraz paść
trupem.
-a
to kto? -subtelne pytanie to nie było, ale od czegoś trzeba zacząć.
-to
jest mój... -Louis posłał synowi znaczne spojrzenie. Alek nie
musiał kończyć, aby ten wiedział o co chodzi.
Mężczyzna
zaciągnął usta. Wystarczyło, aby go nie było miesiąc, a jego
syn już musiał zacząć spotykać się z facetami. Nie to, że Lou
miał coś do gejów, ale bolało go to, że wszystko działo się za
jego plecami.
Chciał
już powiedzieć co o tym myśli kiedy to z drzwi prowadzących do
ogrodu wyszła dość spora liczba ludzi. Harry, Hana i trójka ich
dzieci. Darcy, Melody, Joe. Liam, Zayn i Steve. Niall, Jeniss i
Jordan.
Cała
jego rodzina w komplecie. Przeżyje już nawet chłopaka swojego
syna.
Bo
koniec tak naprawdę zawsze jest początkiem. Jedno się zaczyna, a
drugie kończy.
Mówią,
że samą miłością człowiek nie żyje. Louis obalił tą teorię.
Żył miłością, bo prawdopodobnie bez niej już tu by go nie było.
-jak
masz chłopczyku na imię? -Tommo staje naprzeciwko chłopaka swojego
syna i próbuje być poważny, ale mina nastolatka była przerażająco
zabawna.
-Stan
-witaj
w rodzinie, Stan -podszedł do przerażonego młodzika i pochwycił
go w objęcia. Mocno do siebie przytulił i wyszeptał wprost do jego
ucha -skrzywdzisz mojego syna, a przyjdę nocy i zrobię z ciebie
durszlak.
Odszedł
pozostawiając chłopaka.
Lubił
jak jego rodzina się powiększała.
KONIEC
od autora:
Chciałabym wam tu dużo napisać, ale
tak naprawdę jestem w tym słaba. Nie umiem pisać wyniosłych
opowiadań, a powinnam coś takiego stworzyć.
Kończąc to opowiadanie zamykam pewien
etap w swoim życiu. Każdy kiedyś to robi, prawda?
Kończysz rozdział, stawiasz kropkę
przy ostatnim zdaniu i zamknięty temat. Jeśli coś zmieniasz to
robisz to w następnym rozdziale. Ja właśnie postawiłam postawić
kropkę na pewien czas przy mojej 'samotnej' twórczości.
Jak już pisałam zawieszam swoje konto
na jakiś czas. Nie jestem pewna na jak długo. Trochę nad tym
ubolewam, ale już od dłuższego czasu się nad tym zastanawiałam.
Dlatego też zmieniłam całkowicie zakończenie DA. Ta historia
miała się zakończyć całkiem inaczej, ale nie mogłam was
zostawić z takim czymś. Na odchodne chciałam wam podarować
szczęśliwe zakończenie.
Dziękuję wam za każdą gwiazdkę,
każdy komentarz. Za piękne słowa i motywacje mojej osoby do
tworzenia tego opowiadania. Jestem tak bardzo szczęśliwa! Dzięki
wam powstawał każdy rozdział.
Jesteście wspaniałymi czytelnikami.
Tak bardzo wam dziękuję, za to, że
jesteście ze mną od pierwszych chwil opublikowania Jokera, że
przetrwaliście te wszystkie moje przerwy. Jesteście dla mnie
WIELCY!
Zawsze uważam, że mam najlepszych
czytelników na świecie!
Pierwszy rozdział „Joker'a” został
opublikowany 30.09.15
Ostatni rozdział „Die again”
29.12.16
Ponad rok spędzony razem. Jestem
wniebowzięta.
Kocham was, tak bardzo!!
I ciężko mi powiedzieć, że to
właśnie tu kończymy ich historię.
W takim razie...
Do kiedyś :*
Szczęśliwego Nowego Roku!!
Och szkoda że to już koniec 😢 ale fajnie iż postanowiłaś jednak zakończyć to szczęśliwie od samego początku miałam nadzieje na Happy End. 😊 Mam nadzieję że jeszcze kiedyś napiszesz nam jakieś świetne opowiadanie 😃
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję, że to czytałaś :*
Usuńdo następnego :)
Szczerze to liczyłam na inne zakończenie ogólnie rzecz biorąc mysłałam że opowiadanie potoczy się inaczej czyli bez Jokera tylko Shanna i Hary ale tak też jest ok przyznam się że nie było mnie tu trochę i pominęłam kilka rozdziałów ale przysięgam że nadrobie!! (Tylko nie bij ;-;) mam zamiar przeczytać od początku do końca i przypomnieć sobie wszystko uwielbiam (twój styl pisania 😍😍) Wiem wszystko napisałam chaotycznie ale pomińmy ten fakt -.-Cóż mogę Ci tylko życzyć chucznego Sylwestra i szczęśliwego nowego roku!!! oraz szampańskiej zabawy ;P😘
OdpowiedzUsuńPs
Mam nadzieję że kiedyś wrócisz!!
dziękuję.
UsuńDo zobaczenia, kiedyś :)