Umrę, bo życie bez Ciebie nie ma sensu...
*Shanna*
Odłożyłam
ostatnią kartkę, która znajdowała się w tyczce Joker'a.
Wiedziałam, że zabijał, ale te liczby... doprowadzały mnie do
omdlenia. W głowie mi szumiało, ale nie mogłam dużo nad tym
myśleć, bo to już było. Louis już nie ma, a to jaki dla mnie
był, zmazuje wszystkie jego winy.
-tak
bardzo cię kocham, Lou... żałuję, że nigdy więcej już cię nie
zobaczę.
Czuję
się jakbym się rozpadała, kolejny raz... nie czułam się tak od
bardzo dawna.
Kiedyś
wszystko... powraca.
3
dni później
Klęczę
nie mając pojęcia co ze sobą zrobić. Natłok myśli rozsadza mi
głowę. To wszystko mnie przerastało. On żył... okłamał mnie!
Dlaczego?! Kto mu na to pozwolił?!
Coś
ściga moje serce. W gardle coś rośnie, nie pozwalając mi
oddychać. Krew gotuje i gęstnieje, nie mając możliwości
przepływać przez żyły. Łzy piekły mnie pod powiekami.
Chciałam
krzyczeć... błagać o to, żeby to wszystko okazało się złym
snem. On przecież nie żył.
Unoszę
wzrok do góry i widzę mężczyznę, klęczącego przede mną. Louis
zakrywa twarz dłońmi. Wygląda tak krucho, nie przypomina tego
gościa z akt Joker'a. Jak taki człowiek mógłbym zabić tylu
ludzi?! To nie mogła być prawda. On był zbyt delikatny na to.
Mam
ochotę go przytulić, wtulić się w jego ciało i poczuć jego
ciepło. Cztery długie lata... tyle czasu musiałam żyć bez jego
zapachu, dotyku, głosu. Miało to być mi odebrane na zawsze, ale
miałam go tu teraz... Klękam przed nim i po prosty się w niego
wtulam. Łzy ciekną mi po policzkach, ale się tym nie przejmuje.
Najważniejsze jest to, że Louis jest tu. Czuję go, nie jest
duchem.
Prawie
mdleję, kiedy jego ręce oplatają się wokół mnie. Uczucie nie do
opisania.
-żyjesz...
-łkam. Zaciskam dłonie na jego koszuli. Nie chcę go puścić, chcę
go mieć na zawsze. Nie może teraz odejść. Kocham cię!
-Shanno
-jego głos jest delikatny, uspakaja mnie. Chyba nawet lekko się
uśmiechnęłam. Moje życie!
-kto
wbił kartę w moje drzwi?! -spięłam się, gdy drzwi otworzyły się
i usłyszałam głos Zayn'a -Lou...uuuuu... może pomodlicie się
później -uniosłam głowę i napotkałam uśmiechnięte czekoladowe
oczy. Nagle dochodzi do mnie to, że wszyscy wiedzieli i mnie
okłamywali. Louis przez cztery lata łgał. On naprawdę żył i dał
mi wierzyć w jego śmierć. Patrzał jak rozpaczam i nic z tym nie
robił. Widział jak rozpadam się na miliony kawałków... był
obojętny. Teraz tu przede mną udawał. To szopka była tylko jakimś
planem, ułożonym scenariuszem. Ten człowiek był bez serca. Był
Joker'em, a ten osobnik był niczym, robotem do zabijania, nie
przejmującym się niczym. Karmił się cierpieniem innych. Pewnie
miał niezły ubaw, gdy patrzał na moją rozpacz.
Dupek!
Wyrwałam
się z jego objęć i wstałam. Louis wyglądał ma
zdezorientowanego. Wstał i wpatrywał się we mnie. Z jego tworzy
nie można było nic odczytać. Bardzo dobrze ukrywał to co się w
nim dzieje.
Kochał
mnie? Kłamał.
Robię
zamach i ponownie uderzam go w twarz. Czuję się z tym dużo lżej,
dlatego robię to jeszcze raz. Jego twarz po prawej stronie nosi
ślady po mojej dłoni.
-teraz
mnie zabij, przecież nie lubisz jak ktoś bije cię po mordzie
-teraz przemawia przeze mnie czysta złość. Mogłabym teraz go
zabić. Wcześniej byłam w szoku, teraz szok minął, pozostała
tylko złość.
Mężczyzna
kreci głową, omija mnie i wchodzi w głąb domu. Zrezygnowana padam
w ramiona Zayn'a. Mulat przytula mnie, ale nie czuję takiego
ukojenia jak przy Lou. Potrzebuję niebieskookiego. Jest wszystkim
tym czego potrzebuję, ale dlaczego mnie okłamywał?!
-chodź...
Zayn
wciąga mnie do salonu. Wszyscy siedzą jakby ktoś podłożył im
pod tyłki bombę. Zostałam posądzona na kanapie pomiędzy Harry'm
i Zayn'em, który mocno mnie do siebie przytula. Liam podaje mi coś
na uspokojenie.
Czułam
na sobie wzrok Louis'a. Wywiercał dziurę w mojej głowie. Chciałam
pójść do niego, poczuć jego ciało przy moim, chciałam usłyszeć
jak mówi mi, że mnie kocha. To nie było jednak realne, dlatego
wtuliłam się mocniej w Mulata.
Wytrwale
słucham tego co mówi Hazz, od czasu do czasu odzywa się Louis i to
przez niego nie rozumiem o czym mówią. Ten człowiek odbiera mi
możliwość normalnego myślenia.
Kocham
go.
Awww piersza. Rozdział świetny choć trochę krótki. Ciekawe jak akcja się rozwinie 😉 Czekam na kolejny. 😃
OdpowiedzUsuń