Myślę, że umarłbym dla Ciebie
*Louis*
Dłonie
trzęsły mi się jak pijakowi. Musiałem być poważny. Nie mogłem
dać plamy. Ale... cholera! Jak miałem niby powiedzieć jej, że
żyje?! Byłem odważny itp... ale ta kobieta mogła mnie zabić
jednym spojrzeniem, jednym słowem.
Tak
mało brakowało... Tak niewiele mnie dzieliło od tego, aby stanąć
twarzą w twarz z moją ukochaną. Tak to strasznie bolało. Kiedy
wymyśliłem cały ten plan nie myślałem o konsekwencjach, nie
myślałem o tym, że pewnego dnia będę musiał stanąć z nią oko
w oko. Cholera... byłem teraz najgorszym wszystkim co mogło spotkać
tą dziewczynę.
To
nie było nic dobrego. Poprawiłem swoją koszulkę i przełknąłem
ślinę. Czerń zalała mój umysł, myślałem o wszystkim i o
niczym. To był mój koniec a zarazem początek.
Wyciągnąłem
z kieszeni karty. Wsadziłem jedną z nich miedzy palce i tak po
prostu rzuciłem. Wbiła się w drzwi domu Malik'a. Skrzywiłem się
lekko, prawdopodobnie oberwę za to, ale cóż.
Chciałem
nacisnąć na klamkę, gdy nagle usłyszałem jej śmiech. Taki
delikatny, czysty i ciepły. To była Shanna, jedyna kobieta przed
którą upadł Joker... Jedyna kobieta, której bało się moje
mroczne ja. Byłem potulny jak baranek przy niej, to mnie właśnie
zgubiło.
[-cudownie...
-rzuciłem lekko zniesmaczony, gdy moja kurtka upadła. Do jasnej
cholery, gdzie my trafiliśmy?! Ten hotel zaraz się zawali.
Patrzałem
jak Shanna wchodzi w głąb pokoju i rozgląda się po nim. Wyglądała
na taką przestraszoną
-nie
ma drzwi -szepnęła, kiedy ja usiadłem na łóżku. Spod niego
wystawało coś białego i przypominało drzwi.
-znalazłem
je -ukucnąłem i wsadziłem dłonie pod łóżko -jeśli znajdę tam
trupa, to chyba padnę ze śmiechu -naprawdę mnie to rozbawiło. Po
wyglądzie hotelu jak i pokoju, można było się spodziewać
wszystkiego, nawet trupa pod łóżkiem.
Dziewczyna
odwraca się do mnie plecami jakby nie chciała patrzeć na to co
robię. Na nasze szczęście drzwi są tylko rozwalone, zero
trupów...
-miło
-mruczę -ktoś pozbawił je zawiasów]
Chciałem
wejść niepostrzeżenie. Nie chciałem już teraz konfrontować się
z dziewczyną. Nacisnąłem delikatne na klamkę i wszedłem do
środka. Moje kroki były ciche, poruszałem się jak własny cień.
Obtarłem czoło z potu, pierwszy raz tak się stresowałem
spotkaniem z kimkolwiek.
Usłyszałem
kroki. Przystanąłem gwałtownie i stanąłem oko w oko z kobietą,
która zaprzątała wszystkie moje myśli.
Shanna
patrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami. Jej twarz nie wyrażała
nic. Myślałem, że zemdleję. To nie miało być tak!
Nagle
zaczyna krzyczeć. Jej wrzask jest tak ogłuszający, że przez
chwile nie mam pojęcia gdzie się znajduję. Głuche echo odbijało
się w mojej głowie.
Nie
wiem co mam zrobić, czy mam do niej podejść i ją przytulić, czy
stać dalej jak kołek.
-co
tu się dzieje?! -krzyk Harry'ego próbował przebierać się przez
ten Shanny. Oczywiście to nie miało sensu, bo dziewczyna poddawała
nasz słuch jakiejś próbie na najwyższym levelu. -Lou? -chłopak
wyglądał na dość zdziwionego moim widokiem.
Nagle
krzyk dziewczyny umilkł. Na jej policzkach widniały ślady po
łzach. Płakała, płakała przeze mnie... ponownie. Dlaczego tak
bardzo ranię ludzi.
-ty
żyjesz... -delikatny szept opuścił jej usta. Nie mogłem odwrócić
od nich wzroku. Tak bardzo chciałem je całować. Poczuć jej smak,
dotyk. Chciałem być przy niej... mieć ją w ramionach i powtarzać
jej do końca życia jak bardzo ją kocham. -Boże, ty... żyjesz?!
-krzyczy. Zaczyna mruczeć coś pod nosem, czego kompletnie nie
rozumiem.
-Shanno
-wreszcie się odzywam i nawet nie miałem pojęcia, że mój głos
może być tak spokojny i delikatny. -tak, żyję...
Dziewczyna
ociera łzy dłonią i robi coś czego bym się w ogóle po niej nie
spodziewał. Wyciąga za paska spodni Harry'ego broń. Odbezpiecza ją
i wymierza prosto we mnie. Wiele razy stawałem przed śmiercią,
wiele razy ludzie mierzyli ze mnie z broni... ale nigdy nie czułem
tego co teraz. Lekko duszące uczucie, ściskające żołądek. To
był strach?! Bałem się, że mnie zabije? Cholera... naprawdę się
bałem.
Shanna
patrzy na mnie z mrokiem w oczach. Złość aż z niej kipi. Widzę,
że się mnie nie boi i nie cofnie się przed niczym. Zabiłaby mnie?
To mnie boli.
-ty
parszywy... sukinsynie! Żyjesz! Okłamałeś mnie! Przez tyle lat...
Zabije cię! -jej słowa budzą we mnie mrok, zapominam o strachu,
zapominam o wszystkim. Mógłbym ją teraz zabić... Joker mógłby
pozbawić ją życia. Jednak jemu tez na niej zależy.
-Harry...
wyjdź... -rzucam twardo w stronę przyjaciela. Chłopak patrzy na
mnie zdezorientowany. Kręci głową w zaprzeczeniu. -idź!
Widzę
jak przełyka ślinę, ale wychodzi. Zostawia nas samych. Teraz albo
zginę, albo przeżyję. Na jedno wyjdzie... bez niej i tak jestem
martwy.
Robię
krok w jej stronę. Zero reakcji... robię drugi, trzeci, czwarty.
Staję naprzeciw niej. Chwytam za broń i przykładam lufę do serca.
-strzelaj
-szepczę. Widzę jak jej dłonie się trzęsą. Jakby miała mnie
zabić, już by to zrobiła. Nie potrafi tego zrobić. Kamień spada
mi z serca. -pociągnij za spust -Shanna zaciska mocno powieki.
Wyrywam broń z jej dłoni i rzucam w kąt. Nie wiem co mam jej
powiedzieć... przeprosić? Błagać o wybaczenie? Robiłem wszystko
dla jej dobra. Chciałem ją uwolnić od siebie.
Nagle
czuję piekący ból na prawej stronie twarzy. Przez chwilę jestem
zdezorientowany. Mój mózg zaczyna działać na wysokich obrotach.
Uderzyła mnie... uderzyła mnie w twarz. Powinienem się wkurzyć,
tak jak zawsze to robiłem... ale nie czułem złości, należało mi
się, prawda? To i tak dobrze, że przyłożyła mi tylko w twarz.
Kładę
z impetem dłoń na ścianie tuż obok jej głowy. Patrzę prosto w
jej oczy. Łzy spływają po jej policzkach. Chcę ją przytulić,
zapewnić, że wszystko będzie ok. Nim jednak cokolwiek robię,
dziewczyna zjeżdża po ścianie. Kuca, obejmuje dłońmi kolana.
Jest w rozsypce... Muszę coś zrobić, ale nie mogę się ruszyć.
Wiszę tak nad nią. Pora przemyśleć sens swojego życia. Matko co
ja robię z własnym życiem?!
Upadam
na kolana... ciężar poczucia winy przygniata mnie do ziemi.
Przegrałem wszystko...
-nie
wybaczaj mi... nigdy -mój głos przesiąknięty jest bólem. Coś
ściska boleśnie moje serce. Chowam twarz w dłonie.
-nienawidzę
cię... -słyszę cichy szept Shanny. Przegrałem.
czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńAww tyle emocji piękne po prostu cudowne 😵 Na taki rozdział warto czekać 😉. Weny życzę i czekam 😊
OdpowiedzUsuń