czwartek, 1 września 2016

osiem

nie patrz w przeszłość... idź do przodu, nie oglądaj się.

Dwa dni wcześniej
Obudziło mnie ciche tykanie zegara. Otworzyłam delikatnie oczy. Dominick uśmiechnął się do mnie. Bolała mnie głowa i całe ciało. Skrzywiłam się na wspomnienie próbującego zabić mnie Felix'a. Muszę zamknąć na chwilę oczy, abym mogła oczyścić swój umysł.
Kiedyś wszystko powraca, a twoje skrywane demony, chcą cię pociągnąć na samo dno. To ci nie da żyć jeśli nie staniesz z tym oko w oko. Musisz je pokonać... inaczej one pokonają ciebie.
-co się stało? -nie mam pojęcia po co o pytam skoro dobrze wiem. Trzeba zachować pozory.
-mógłbym zapytać o to ciebie -szepczę, a jego oczy robią się na chwilę takie zimne. -wyszedłem z restauracji i nie znalazłem ciebie przy aucie. Zacząłem cię szukać i wtedy zobaczyłem jakiegoś wiszącego nad tobą blondyna. Myślałem, że on chce cię zgwałcić... dlaczego nie mówiłaś, że się źle czułaś?!
Byłam ciekawa jakąś bajeczkę wymyślił Niall. Oni byli przecież bardzo wprawieni w opowiadaniu kłamstw.
Obecnie
Stoję na strzelnicy w swoim przedziale. Podnoszę broń do góry i celuję w tarczę. Moim celem jest serce... mam nadzieję, że trafiam prosto w środek. Kolejny strzał. Muszę wziąć kilka głębokich oddechów.
Ładuję broń i wykonuję kolejną serię strzałów.
Wszyscy dziwili się, że starałam się o pozwolenie do posiadania broni. Nikt nie wiedział przez jaki koszmar przechodziłam. Potrzebowałam broni. Potrzebowałam jej, aby czuć się bezpiecznie, aby się obronić. Choć ostatnio słabo mi wyszło.
Odłożyłam broń i ściągnęłam słuchawki. Nacisnęłam przycisk i czekałam, aż tarcza podjedzie na tyle blisko, abym mogła zobaczyć, czy na pewno trafiłam w sam środek.
Kiedy tarcza była tuż przed moimi oczami, jakiś człowiek stanął tuż obok. Nie musiałam nawet na niego patrzeć, aby wiedzieć z kim mam do czynienia. Brad Foster we własnej osobie. Miałam już kolesia dość. Ileż to można kogoś odsyłać z kwitkiem?!
-komisarz Foster, miło pana widzieć -odwracam się do niego twarzą -choć może nie... bo zależy z czym pan dziś do mnie przychodzi.
Facet zaciska usta. Widzę jak jego brązowe oczy robią się praktycznie czarne. Miałam go już dość. Łaził za mną, od kiedy moje drogi rozeszły się z bandą Tomlinson'a. Byłam tak wkurwiona, że jakbym dobrze nie wiedziała co mi grozi za zabicie funkcjonariusza policji, to właśnie przestrzeliłabym temu palantowi mózg i patrzała jak wypływa z jego czaszki.
Cholera, kiedy zrobiła się ze mnie taka sucz?!
Facet nic nie mówił. Stwierdziłam, że dziś sobie nie porozmawiamy. Machnęłam dłonią na faceta w kantorku. Od razu podbiegł i zmienił mi tarczę. Patrzałam jak czarne zarysy odsuwają się ode mnie.
Zmieniłam magazynek w broni i ją zabezpieczyłam. Złapałam za słuchawki.
-zeznawaj... -uniosłam obie brwi ku górze i spojrzałam na Foster'a. Czyli z niczym nowym do mnie nie przyszedł. Czy naprawdę ten człowiek jest taki tępy?! Czy on myśli, że tak po prostu wpakuję ich do więzienia? Może byłam na nich zła, może nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego i może próbowałam zapomnieć o Louis'ie... ale miałam u niego dług. Nie mogłam wystawić chłopaków.
-skoro znasz nazwiska tych ludzi, to dlaczego ich nie wsadzisz? -pytam poirytowana. Odsuwam się od broni, aby czasem jej naprawdę nie użyć.
-nie mam nic na nich oprócz twoich zeznań. -mężczyzna opiera się o ściankę i zakłada ręce na piersi. Jego wzrok wbija się we mnie jak nóż. Chyba jednak użyję broni.
-ale ja nie znam nikogo z nich... te nazwiska są dla mnie jak kostka Rubika. Nigdy nie mogę tego rozszyfrować -zaczynam się śmiać. Facetowi jednak moje poczucie humoru nie udziela się. Stoi dalej z zaciekłą miną.
-Styles jest współwłaścicielem twojej kancelarii -Foster nachyla się w moją stronę, a ja ze wszystkich sił próbuję mu nie wywalić w pysk. Czy naprawdę to wszystko musiało iść w taką stronę?
Nie mogłam normalnie żyć. Wszyscy i wszystko przypominało mi o moim dawnym życiu. Nic ostatnio nie szło jak trzeba. Zaledwie dwa dni wcześniej stanęłam twarzą w twarz z mordercą Louis'a. Mnie też chciał zabić. Pewnie jakby nie Niall... leżałabym trupem. Chyba to wszystko powinno mnie przerażać, ale tak nie było. Nauczyłam się nie bać się własnego strachu, tylko żyć z nim, tolerować go.
-Styles, to tylko i wyłącznie zasługa mojego ojca -próbuję udać znudzoną i bardzo dobrze mi to wychodzi. Jestem totalnie znudzona. -musiałbyś zapytać o niego, mojego ojca... niestety nie żyje.
-zacznij z nami współpracować, Shanno -facet zacisnął dłonie w pieści i uderzył w drewnianą półkę. -Joker nie żyje. Teraz wystarczy wyłapać resztę i zakończyć wszystko.
Podnoszę słuchawki. Patrzę na mężczyznę i tak naprawdę nie mam nic mądrego do powiedzenia. Nie mam pojęcia co mogłabym mu powiedzieć, aby wreszcie się ode mnie odczepił. Chciałam spokoju. Chciałam żyć samą sobą. Czy to, aż tak dużo oczekuję od życia?!
-nawet jakbym ich znała, to bym nic nie powiedziała. Ponoć swoich się nie sypie, panie komisarzu -zakładam słuchawki i odgradzam się od świata.
Mężczyzna wygląda jakby miał zaraz wybuchnąć. Na moje szczęście odpuszcza i wychodzi. Patrzę jak znika za szklanymi drzwiami i dziękuję za to Bogu.
Na półce znajduje jednak kartkę z imionami i nazwiskami.
Harry Styles
Niall Horan
Liam Payne
Zayn Malik
Louis Tomlinson
Ostatnie nazwisko uderza w moje serce, łamiąc mi je na pół. Ściągam słuchawki i rzucam je na ziemię. Wybiegam z pomieszczenia. Robi mi się słabo. Wychodzę na zewnątrz i próbuję nabrać powietrza do płuc. To jest koszmar...
Mam ochotę upaść na kolana i płakać.
Co się ze mną kurwa mać dzieje ?!
I za nim jakakolwiek łza wydobywa się spod moich powiek, widzę go...
Mężczyzna opiera się o ścianę i pali papierosa. Nie mogę uwierzyć w to co widzę. Podchodzę bliżej.
-szuka cię cała policja... a ty tak tu stoisz i sobie palisz -próbuję zachować spokój.
-nic na mnie nie mają, więc nic mi nie zrobią, Vess...

-dopóki was nie sypnę, Horan...

4 komentarze:

  1. Niech sie pojawi Joker........ Shanna troche przekoloryzowana..... ale opowiadanie idzie w dobrym kierunku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jaki Joker??
      Lou nie żyje i w tym opowiadaniu bd skupiać się na Shannie i Harrym, którzy bd rozwiązywać pewną zagadkę.
      Shanna przekoloryzowana? jest normalna.

      Usuń
  2. No coz.... bez Lou kontynuacja wydaje sie troche bezsensowna. Takie jest moje zdanie,
    Ty autorko masz napewno inne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma swoje zdanie.
      Dla mnie nie jest bezsensowna...

      Usuń