nie patrz w przeszłość... idź do przodu, nie oglądaj się.
Dwa
dni wcześniej
Obudziło
mnie ciche tykanie zegara. Otworzyłam delikatnie oczy. Dominick
uśmiechnął się do mnie. Bolała mnie głowa i całe ciało.
Skrzywiłam się na wspomnienie próbującego zabić mnie Felix'a.
Muszę zamknąć na chwilę oczy, abym mogła oczyścić swój umysł.
Kiedyś
wszystko powraca, a twoje skrywane demony, chcą cię pociągnąć na
samo dno. To ci nie da żyć jeśli nie staniesz z tym oko w oko.
Musisz je pokonać... inaczej one pokonają ciebie.
-co
się stało? -nie mam pojęcia po co o pytam skoro dobrze wiem.
Trzeba zachować pozory.
-mógłbym
zapytać o to ciebie -szepczę, a jego oczy robią się na chwilę
takie zimne. -wyszedłem z restauracji i nie znalazłem ciebie przy
aucie. Zacząłem cię szukać i wtedy zobaczyłem jakiegoś
wiszącego nad tobą blondyna. Myślałem, że on chce cię
zgwałcić... dlaczego nie mówiłaś, że się źle czułaś?!
Byłam
ciekawa jakąś bajeczkę wymyślił Niall. Oni byli przecież bardzo
wprawieni w opowiadaniu kłamstw.
Obecnie
Stoję
na strzelnicy w swoim przedziale. Podnoszę broń do góry i celuję
w tarczę. Moim celem jest serce... mam nadzieję, że trafiam prosto
w środek. Kolejny strzał. Muszę wziąć kilka głębokich
oddechów.
Ładuję
broń i wykonuję kolejną serię strzałów.
Wszyscy
dziwili się, że starałam się o pozwolenie do posiadania broni.
Nikt nie wiedział przez jaki koszmar przechodziłam. Potrzebowałam
broni. Potrzebowałam jej, aby czuć się bezpiecznie, aby się
obronić. Choć ostatnio słabo mi wyszło.
Odłożyłam
broń i ściągnęłam słuchawki. Nacisnęłam przycisk i czekałam,
aż tarcza podjedzie na tyle blisko, abym mogła zobaczyć, czy na
pewno trafiłam w sam środek.
Kiedy
tarcza była tuż przed moimi oczami, jakiś człowiek stanął tuż
obok. Nie musiałam nawet na niego patrzeć, aby wiedzieć z kim mam
do czynienia. Brad Foster we własnej osobie. Miałam już kolesia
dość. Ileż to można kogoś odsyłać z kwitkiem?!
-komisarz
Foster, miło pana widzieć -odwracam się do niego twarzą -choć
może nie... bo zależy z czym pan dziś do mnie przychodzi.
Facet
zaciska usta. Widzę jak jego brązowe oczy robią się praktycznie
czarne. Miałam go już dość. Łaził za mną, od kiedy moje drogi
rozeszły się z bandą Tomlinson'a. Byłam tak wkurwiona, że jakbym
dobrze nie wiedziała co mi grozi za zabicie funkcjonariusza policji,
to właśnie przestrzeliłabym temu palantowi mózg i patrzała jak
wypływa z jego czaszki.
Cholera,
kiedy zrobiła się ze mnie taka sucz?!
Facet
nic nie mówił. Stwierdziłam, że dziś sobie nie porozmawiamy.
Machnęłam dłonią na faceta w kantorku. Od razu podbiegł i
zmienił mi tarczę. Patrzałam jak czarne zarysy odsuwają się ode
mnie.
Zmieniłam
magazynek w broni i ją zabezpieczyłam. Złapałam za słuchawki.
-zeznawaj...
-uniosłam obie brwi ku górze i spojrzałam na Foster'a. Czyli z
niczym nowym do mnie nie przyszedł. Czy naprawdę ten człowiek jest
taki tępy?! Czy on myśli, że tak po prostu wpakuję ich do
więzienia? Może byłam na nich zła, może nie chciałam mieć z
nimi nic wspólnego i może próbowałam zapomnieć o Louis'ie... ale
miałam u niego dług. Nie mogłam wystawić chłopaków.
-skoro
znasz nazwiska tych ludzi, to dlaczego ich nie wsadzisz? -pytam
poirytowana. Odsuwam się od broni, aby czasem jej naprawdę nie
użyć.
-nie
mam nic na nich oprócz twoich zeznań. -mężczyzna opiera się o
ściankę i zakłada ręce na piersi. Jego wzrok wbija się we mnie
jak nóż. Chyba jednak użyję broni.
-ale
ja nie znam nikogo z nich... te nazwiska są dla mnie jak kostka
Rubika. Nigdy nie mogę tego rozszyfrować -zaczynam się śmiać.
Facetowi jednak moje poczucie humoru nie udziela się. Stoi dalej z
zaciekłą miną.
-Styles
jest współwłaścicielem twojej kancelarii -Foster nachyla się w
moją stronę, a ja ze wszystkich sił próbuję mu nie wywalić w
pysk. Czy naprawdę to wszystko musiało iść w taką stronę?
Nie
mogłam normalnie żyć. Wszyscy i wszystko przypominało mi o moim
dawnym życiu. Nic ostatnio nie szło jak trzeba. Zaledwie dwa dni
wcześniej stanęłam twarzą w twarz z mordercą Louis'a. Mnie też
chciał zabić. Pewnie jakby nie Niall... leżałabym trupem. Chyba
to wszystko powinno mnie przerażać, ale tak nie było. Nauczyłam
się nie bać się własnego strachu, tylko żyć z nim, tolerować
go.
-Styles,
to tylko i wyłącznie zasługa mojego ojca -próbuję udać znudzoną
i bardzo dobrze mi to wychodzi. Jestem totalnie znudzona. -musiałbyś
zapytać o niego, mojego ojca... niestety nie żyje.
-zacznij
z nami współpracować, Shanno -facet zacisnął dłonie w pieści i
uderzył w drewnianą półkę. -Joker nie żyje. Teraz wystarczy
wyłapać resztę i zakończyć wszystko.
Podnoszę
słuchawki. Patrzę na mężczyznę i tak naprawdę nie mam nic
mądrego do powiedzenia. Nie mam pojęcia co mogłabym mu powiedzieć,
aby wreszcie się ode mnie odczepił. Chciałam spokoju. Chciałam
żyć samą sobą. Czy to, aż tak dużo oczekuję od życia?!
-nawet
jakbym ich znała, to bym nic nie powiedziała. Ponoć swoich się
nie sypie, panie komisarzu -zakładam słuchawki i odgradzam się od
świata.
Mężczyzna
wygląda jakby miał zaraz wybuchnąć. Na moje szczęście odpuszcza
i wychodzi. Patrzę jak znika za szklanymi drzwiami i dziękuję za
to Bogu.
Na
półce znajduje jednak kartkę z imionami i nazwiskami.
Harry
Styles
Niall
Horan
Liam
Payne
Zayn
Malik
Louis
Tomlinson
Ostatnie
nazwisko uderza w moje serce, łamiąc mi je na pół. Ściągam
słuchawki i rzucam je na ziemię. Wybiegam z pomieszczenia. Robi mi
się słabo. Wychodzę na zewnątrz i próbuję nabrać powietrza do
płuc. To jest koszmar...
Mam
ochotę upaść na kolana i płakać.
Co
się ze mną kurwa mać dzieje ?!
I
za nim jakakolwiek łza wydobywa się spod moich powiek, widzę go...
Mężczyzna
opiera się o ścianę i pali papierosa. Nie mogę uwierzyć w to co
widzę. Podchodzę bliżej.
-szuka
cię cała policja... a ty tak tu stoisz i sobie palisz -próbuję
zachować spokój.
-nic
na mnie nie mają, więc nic mi nie zrobią, Vess...
-dopóki
was nie sypnę, Horan...
Niech sie pojawi Joker........ Shanna troche przekoloryzowana..... ale opowiadanie idzie w dobrym kierunku :)
OdpowiedzUsuńjaki Joker??
UsuńLou nie żyje i w tym opowiadaniu bd skupiać się na Shannie i Harrym, którzy bd rozwiązywać pewną zagadkę.
Shanna przekoloryzowana? jest normalna.
No coz.... bez Lou kontynuacja wydaje sie troche bezsensowna. Takie jest moje zdanie,
OdpowiedzUsuńTy autorko masz napewno inne :)
Każdy ma swoje zdanie.
UsuńDla mnie nie jest bezsensowna...