piątek, 9 września 2016

Jedenaście


życie to nie bajka, często wali po twarzy...
-ktoś, kto jest uznawany za zmarłego, nie jest tak do końca martwy...
Zesztywniałam. Moje serce zaczęło walić, powietrze nie mieściło się w moich plecach, tak jakby ktoś napełnił je prędzej powietrzem i na nowe już nie ma miejsca. Coś chciało we mnie krzyczeć. Jakaś dziwna 'bestia' budziła się w moim wnętrzu. Czy to możliwe, że ktoś mógł przeżyć swoją własną śmierć?
Jakaś iskierka nadziei zaczęła się we mnie rozpalać. A jeśli... a jeśli, była taka możliwość... poczułam, że łzy gromadzą się w moich oczach. Shan... nie możesz się rozpłakać, powstrzymaj to. Jesteś silną kobietą. To nie może cię złamać. Nie pokazuj uczuć. Bądź obojętna. Harry blefuje... tylko jego oczy mówiły całkiem co innego.
Jeśli tu zaraz padnę...
Lou?! Wszystko we mnie krzyczało... ale nie, to nie może być on. Umarł mi na rękach. Nie mogłam dać się ponieść emocją. Joker był martwy i niech tak zostanie. Jednak chciałabym aby padło jego imię. Chciałam się do niego przytulić... poczuć jego ciepło, zapach... usłyszeć jego głos.
-kto? -mój głos był tak cichy, że prawie niezrozumiały. Miałam nadzieję, że usłyszę imię tego jednego człowieka, z drugiej strony jednak to mogło mnie zabić.
-twój ojciec żyje, Shanno -może wiadomość o żyjącym Louis'ie byłaby szokująca, ale to co powiedział Harry zbiło mnie z tropu. Jak to mój ojciec żyje?!
-mój ojciec nie żyje od sześciu lat, dupku -wbiłam swój palec w jego klatkę piersiową. Miałam ochotę przywalić mu w twarz, ale się powstrzymałam. Nie rób scen, Shanno.
-tak się składa, że twój ojciec żyje i ma się dobrze -zmierzył mnie wzrokiem -spław swojego kolesia i ci wszystko opowiem. -jego uśmiech nie dotarł do oczu. One dalej były ciemne i mroczne.
Jeśli chodzi o mojego ojca, to mogłabym postawić cały świat na nogi. Jeśli żyję...
Nie ufałam Harry'emu tak do końca, ale nie mogłam zbagatelizować tego wszystkiego. Jeśli mój ojciec żyje, musiałam go znaleźć i dowiedzieć się dlaczego odwalił to całe przedstawienie. Dlaczego wrobił w to Lou?!
-dobrze -odwracam się w stronę mojego ukochanego. Dom wygląda dość dziwnie. Zmierzył mnie wzrokiem. Widziałam jak jego dłoń zaciska się na rączce walizki. Zayn coś do niego mówi, a on tylko kiwa głową. Nie odwraca nawet na minutę ode mnie wzroku.
Podchodzę do niego i nie wiem nawet co mam mu powiedzieć. Cholera... nie mogę nic mu powiedzieć! Moja przeszłość... moje życie... to nie dla niego.
Kiedy podchodzę do nich, Zayn odchodzi, pozostawiając nas samych. Trochę prywatności, choć i tak pewnie będzie słyszał co mówię. Nie mogłam powiedzieć za dużo. Nie chciałam, aby Dominick'owi stała się jakakolwiek krzywda.
-kto to jest? -pierwsze pytanie z ust Dominick'a nie pomaga mi. Bo co ja mam powiedzieć?! To tylko płatni zabójcy, kochanie... niezły początek.
-przyjaciele... -próbuję nie pokazać po sobie, że kłamię -za nim powiesz cokolwiek... przepraszam. Nie mogę lecieć teraz z tobą -Dom'i chce coś powiedzieć, ale mu przerywam ruchem dłoni -mają informacje na temat mojego ojca.
-twój ojciec przecież nie żyje...
-no właśnie. Mają informacje na jego temat i nie mogę tego zbagatelizować. Obiecuję, że za tydzień już będę z tobą. A teraz muszę jechać z nim... -wskazuję na Harry'ego. Dominick spojrzał na zegarek i delikatnie kiwa głową.
-widzę cię za tydzień. Dzwoń, bo ci kolesie nie wyglądają na 'odpowiednich'.
Zgadam się na wszystko i pożegnałam się z nim. Chyba powinnam płakać, ale ciągle w mojej głowie siedziały słowa Harry'ego. Odsunęłam się od mojego faceta i ostatni raz na niego spojrzałam.
-odprowadzę, twojego przyjaciela -Zayn nagle pojawia się obok nas, później widzę jak odchodzą. Dom'i nawet się nie odwraca. Idzie sztywno przed siebie. Czy to nie dziwne, że on tak się zachowuje?
Idę w stronę Harry'ego. Ten zaprasza mnie do czarnego BMW. Wnętrze auta jest dość ekskluzywne, ale czego ja się spodziewałam?!
-gadaj -rzucam w stronę zielonookiego. Zawsze mogłam wyskoczyć z auta i pobiec za moim mężczyzną.
-tydzień temu w Los Angeles w jednym z bankomatów została użyta karta Kevin'a Inwernej'a. -parsknęłam śmiechem. Czy to miał być dowód na to, że mój ojciec żyje?! Dupek marnował mój czas. Sięgałam już dłonią do klamki, kiedy usłyszałam kolejne jego słowa -to jedna z fałszywych tożsamości twojego ojca, Shanno -no dobra, robi się ciekawie. Nawet nigdy nie pomyślałam, że mój ojciec mógł posługiwać się jakimiś fałszywymi dokumentami. Cholera, przecież był urzędnikiem państwowym i działał poniekąd zgodnie z prawem. Z drugiej strony przyjaźnił się z bandytami. Wszystkiego mogłam się po nim spodziewać. Spojrzałam na Harry'ego oczekująco na dalszy ciąg. -nie znaleźliśmy żadnych dokumentów Victor'a. Myśleliśmy, że zostały zniszczone lub ukradzione. -Harry zaprzestał swojego monologu i wyciągnął tablet. -kiedy jego karta została użyła myśleliśmy, że to jednak ta druga opcja. Kiedy jednak zobaczyliśmy to... -wskazał na tablet -wszystko się zmieniło.
Dostałam do ręki owe urządzenie i spojrzałam na ekran. Właśnie wyświetlał się filmik. Przy jakimś bankomacie stał człowiek. Jego postura coś mi mówiła, ale każdy może tak wyglądać. Kiedy facet spojrzał w górę... zamroziło mnie. Patrzały na mnie błękitne oczy. Mój ojciec... mój ojciec! On przecież nie żył!! O matko!! Swingował swoją śmierć. Oddałam Harry'emu urządzenie i przyłożyłam dłoń do czoła. Chyba śnię...
-twój ojciec, pracował przed śmiercią nad jakąś sprawą. Nie chciał nic mówić. Obawiam się, że to miało właśnie coś wspólnego z jego rzekomą śmiercią, ale o tym porozmawiamy w innym miejscu -Harry klepnął kogoś w ramię i wtedy dopiero zobaczyłam, że w aucie siedzi Liam. Oparłam się o kanapę tylnego siedzenia i marzyłam, aby to wszystko szybciej się skończyło, niż zaczęło.
Moje życie jest pełne niespodzianek... brakowało teraz tylko jednej żyjącej osoby. Chciałabym, aby żył... ale to nie realne...

-witaj koleżanko... -nawet nie spojrzałam na Liam'a. Chciałam zapaść się pod ziemię.

2 komentarze:

  1. Yeya! Wiedziałam że Victor żyję!Robi się coraz ciekawie.Czekam na następny 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeej wielki powrót. Ale czad czekam na więcej 😉

    OdpowiedzUsuń