życie to nie bajka, często wali po twarzy...
-ktoś,
kto jest uznawany za zmarłego, nie jest tak do końca martwy...
Zesztywniałam.
Moje serce zaczęło walić, powietrze nie mieściło się w moich
plecach, tak jakby ktoś napełnił je prędzej powietrzem i na nowe
już nie ma miejsca. Coś chciało we mnie krzyczeć. Jakaś dziwna
'bestia' budziła się w moim wnętrzu. Czy to możliwe, że ktoś
mógł przeżyć swoją własną śmierć?
Jakaś
iskierka nadziei zaczęła się we mnie rozpalać. A jeśli... a
jeśli, była taka możliwość... poczułam, że łzy gromadzą się
w moich oczach. Shan... nie możesz się rozpłakać, powstrzymaj to.
Jesteś silną kobietą. To nie może cię złamać. Nie pokazuj
uczuć. Bądź obojętna. Harry blefuje... tylko jego oczy mówiły
całkiem co innego.
Jeśli
tu zaraz padnę...
Lou?!
Wszystko we mnie krzyczało... ale nie, to nie może być on. Umarł
mi na rękach. Nie mogłam dać się ponieść emocją. Joker był
martwy i niech tak zostanie. Jednak chciałabym aby padło jego imię.
Chciałam się do niego przytulić... poczuć jego ciepło, zapach...
usłyszeć jego głos.
-kto?
-mój głos był tak cichy, że prawie niezrozumiały. Miałam
nadzieję, że usłyszę imię tego jednego człowieka, z drugiej
strony jednak to mogło mnie zabić.
-twój
ojciec żyje, Shanno -może wiadomość o żyjącym Louis'ie byłaby
szokująca, ale to co powiedział Harry zbiło mnie z tropu. Jak to
mój ojciec żyje?!
-mój
ojciec nie żyje od sześciu lat, dupku -wbiłam swój palec w jego
klatkę piersiową. Miałam ochotę przywalić mu w twarz, ale się
powstrzymałam. Nie rób scen, Shanno.
-tak
się składa, że twój ojciec żyje i ma się dobrze -zmierzył mnie
wzrokiem -spław swojego kolesia i ci wszystko opowiem. -jego uśmiech
nie dotarł do oczu. One dalej były ciemne i mroczne.
Jeśli
chodzi o mojego ojca, to mogłabym postawić cały świat na nogi.
Jeśli żyję...
Nie
ufałam Harry'emu tak do końca, ale nie mogłam zbagatelizować tego
wszystkiego. Jeśli mój ojciec żyje, musiałam go znaleźć i
dowiedzieć się dlaczego odwalił to całe przedstawienie. Dlaczego
wrobił w to Lou?!
-dobrze
-odwracam się w stronę mojego ukochanego. Dom wygląda dość
dziwnie. Zmierzył mnie wzrokiem. Widziałam jak jego dłoń zaciska
się na rączce walizki. Zayn coś do niego mówi, a on tylko kiwa
głową. Nie odwraca nawet na minutę ode mnie wzroku.
Podchodzę
do niego i nie wiem nawet co mam mu powiedzieć. Cholera... nie mogę
nic mu powiedzieć! Moja przeszłość... moje życie... to nie dla
niego.
Kiedy
podchodzę do nich, Zayn odchodzi, pozostawiając nas samych. Trochę
prywatności, choć i tak pewnie będzie słyszał co mówię. Nie
mogłam powiedzieć za dużo. Nie chciałam, aby Dominick'owi stała
się jakakolwiek krzywda.
-kto
to jest? -pierwsze pytanie z ust Dominick'a nie pomaga mi. Bo co ja
mam powiedzieć?! To tylko płatni zabójcy, kochanie... niezły
początek.
-przyjaciele...
-próbuję nie pokazać po sobie, że kłamię -za nim powiesz
cokolwiek... przepraszam. Nie mogę lecieć teraz z tobą -Dom'i chce
coś powiedzieć, ale mu przerywam ruchem dłoni -mają informacje na
temat mojego ojca.
-twój
ojciec przecież nie żyje...
-no
właśnie. Mają informacje na jego temat i nie mogę tego
zbagatelizować. Obiecuję, że za tydzień już będę z tobą. A
teraz muszę jechać z nim... -wskazuję na Harry'ego. Dominick
spojrzał na zegarek i delikatnie kiwa głową.
-widzę
cię za tydzień. Dzwoń, bo ci kolesie nie wyglądają na
'odpowiednich'.
Zgadam
się na wszystko i pożegnałam się z nim. Chyba powinnam płakać,
ale ciągle w mojej głowie siedziały słowa Harry'ego. Odsunęłam
się od mojego faceta i ostatni raz na niego spojrzałam.
-odprowadzę,
twojego przyjaciela -Zayn nagle pojawia się obok nas, później
widzę jak odchodzą. Dom'i nawet się nie odwraca. Idzie sztywno
przed siebie. Czy to nie dziwne, że on tak się zachowuje?
Idę
w stronę Harry'ego. Ten zaprasza mnie do czarnego BMW. Wnętrze auta
jest dość ekskluzywne, ale czego ja się spodziewałam?!
-gadaj
-rzucam w stronę zielonookiego. Zawsze mogłam wyskoczyć z auta i
pobiec za moim mężczyzną.
-tydzień
temu w Los Angeles w jednym z bankomatów została użyta karta
Kevin'a Inwernej'a. -parsknęłam śmiechem. Czy to miał być dowód
na to, że mój ojciec żyje?! Dupek marnował mój czas. Sięgałam
już dłonią do klamki, kiedy usłyszałam kolejne jego słowa -to
jedna z fałszywych tożsamości twojego ojca, Shanno -no dobra, robi
się ciekawie. Nawet nigdy nie pomyślałam, że mój ojciec mógł
posługiwać się jakimiś fałszywymi dokumentami. Cholera, przecież
był urzędnikiem państwowym i działał poniekąd zgodnie z prawem.
Z drugiej strony przyjaźnił się z bandytami. Wszystkiego mogłam
się po nim spodziewać. Spojrzałam na Harry'ego oczekująco na
dalszy ciąg. -nie znaleźliśmy żadnych dokumentów Victor'a.
Myśleliśmy, że zostały zniszczone lub ukradzione. -Harry
zaprzestał swojego monologu i wyciągnął tablet. -kiedy jego karta
została użyła myśleliśmy, że to jednak ta druga opcja. Kiedy
jednak zobaczyliśmy to... -wskazał na tablet -wszystko się
zmieniło.
Dostałam
do ręki owe urządzenie i spojrzałam na ekran. Właśnie wyświetlał
się filmik. Przy jakimś bankomacie stał człowiek. Jego postura
coś mi mówiła, ale każdy może tak wyglądać. Kiedy facet
spojrzał w górę... zamroziło mnie. Patrzały na mnie błękitne
oczy. Mój ojciec... mój ojciec! On przecież nie żył!! O matko!!
Swingował swoją śmierć. Oddałam Harry'emu urządzenie i
przyłożyłam dłoń do czoła. Chyba śnię...
-twój
ojciec, pracował przed śmiercią nad jakąś sprawą. Nie chciał
nic mówić. Obawiam się, że to miało właśnie coś wspólnego z
jego rzekomą śmiercią, ale o tym porozmawiamy w innym miejscu
-Harry klepnął kogoś w ramię i wtedy dopiero zobaczyłam, że w
aucie siedzi Liam. Oparłam się o kanapę tylnego siedzenia i
marzyłam, aby to wszystko szybciej się skończyło, niż zaczęło.
Moje
życie jest pełne niespodzianek... brakowało teraz tylko jednej
żyjącej osoby. Chciałabym, aby żył... ale to nie realne...
-witaj
koleżanko... -nawet nie spojrzałam na Liam'a. Chciałam zapaść
się pod ziemię.
Yeya! Wiedziałam że Victor żyję!Robi się coraz ciekawie.Czekam na następny 😘
OdpowiedzUsuńJeej wielki powrót. Ale czad czekam na więcej 😉
OdpowiedzUsuń