Bo kiedyś otworzysz oczy i zrozumiesz... co jest ważne, a co nie...
Stałam
na niewielkim cmentarzu. Cały był pokryty zielenią. Gdzie można
było dojrzeć betonowe tabliczki. Stałam przed jedną z nich.
Louis
Wiliam Tomlinson
*24.12.1983
+05.05.2016
Rzuciłam
kwiaty na ziemię. Nie przejmowałam się tym, że się rozsypią.
Miałam to daleko w poszanowaniu. Przez te cztery lata nauczyłam się
tego, że nie da się kochać umarłego. Nie da się kochać trupa.
Przez
te lata wyleczyłam się z miłości do nieistniejącego człowieka.
Louis Tomlinson nigdy nie istniał, a Joker zawsze był martwy.
Tamten
okres traktuje jak zły sen, z którego się przebudziłam. Teraz nie
ma ze mną nikogo z kim mogłabym kojarzyć tamte koszmarne chwile.
'Chłopcy'
Joker'a odeszli wraz z jego trupem, a matka? Właśnie to jest dobre
pytanie.
Nie
mniej nie więcej... dziś była piaty maja i stałam w miejscu,
które omijam wielkim łukiem. Byłam tu w zeszłym roku. Zrobiłam
to samo co dziś. Rzuciłam kwiaty i po prostu sobie poszłam.
-mam
nadzieję, że smażysz się w piekle -z tymi słowami odeszłam.
Louis Tomlinson to był zamknięty rozdział. Jeśli ktoś myślał,
że będę rozpaczać, to się grubo mylił.
*
Przekręciłam
klucz w drzwiach. Weszłam do mieszkania i od razu poczułam
smakowity zapach. Wśliznęłam się po cichu do kuchni i przyłapałam
Dominica na tańczeniu przy patelni. Chciało mi się z niego śmiać.
Zachichotałam głośno. Dany odwrócił się i obdarzył mnie
szerokim uśmiechem. Ściągnęłam szpilki i rzuciłam je w kąt.
Delikatnie na paluszkach podeszłam do niego i złączyłam nasze
usta.
-cześć,
kochanie -szepnęłam, kiedy przerwałam pocałunek
-cześć,
myszko...
Usiadłam
na krześle naprzeciwko niego i przyglądałam się temu, jak bierze
lampkę i zalewa ją winem. Uśmiecham się szeroko, kiedy wino
ląduje przede mną.
-twoja
mama do mnie dzwoniła -mowie, kiedy biorę pierwszy łyk alkoholu
-chce zobaczyć pierścionek -unoszę dłoń i wpatruję się w
mieniący się w świetle diament.
-ona
jest niemożliwa -Dany kręci głową i wyciąga dwa talerze z
szafki. Lądują na nich pieczone ziemniaki, sałaka i milion innych
dziwnych rzeczy.
-bo
to twoja matka -odpowiadam, kiedy siada naprzeciwko mnie, stawiając
uprzednio talerze z jedzeniem.
Przez
czas posiłku nie rozmawiamy, milczymy. Nie jestem dziś w humorze do
rozmów. Tak było co roku. To był dzień, w którym miałam zginąć.
No i mogłam zginąć, jakby ktoś nie poświęcił się dla mnie.
Człowiek, który robi z siebie tarcze, jest głupi.
Jednak
od tamtego czasu minęło cztery lata.
Teraz
nie jestem zlękniona dziewczynką, a zimną sukom. Wszyscy moi
pracownicy o tym wiedzą. Chyba jednak dobrze zrobiłam zamieniając
dziennikarstwo na prawo. Nadawałam się do tego odpowiednio,
przynajmniej tak mi się wydawało.
Przy
'bandzie' Joker'a nauczyłam się jednego... nie wolno się poddawać
i nie we wszystkich szukać dobroci, bo tak naprawdę tacy ludzie nie
byli dobrzy. Wyznawałam taką zasadę, więc uchodziłam za
bezwzględną kobietę w 'dżungli' sądu. Niektórzy się mnie
bali... inni nienawidzili, a ja nie byłam zbytnio chętna do
przyjaźni. Nie miałam najmniejszej ochoty z kimkolwiek się
przyjaźnić. Przyjaźń, jest zła i wszystko niszczy. Przyjaciele
chcieliby znać całą twoją historię, a ja swojej nie mam zamiaru
nikomu opowiadać. Nie miałam zamiaru opowiadać, że znałam
seryjnego mordercę i byłam w nim po uszy zauroczona. Teraz byłam
zakochana, kochałam swojego narzeczonego. Był moją jedyną
miłością. Louis Tomlinson, był moją pomyłką życiową.
Kiedyś
nie miałam wyboru przed wybraniem śmierć, czy życie... teraz
mogłam wybierać.
Wybrałam...
wybrałam życie beż żadnych zbędnych bagaży. Nie potrzebowałam
tych wszystkich ludzi Tomlinson'a, aby przeżyć. Teraz potrafiłam
sama o siebie zadbać
-co
z naszym wyjazdem -patrzę na mojego ukochanego
-Nowy
Jork, stoi otworem dla nas... książę.
Świetne. Czekam na kolejny rozdział:)
OdpowiedzUsuńJak czytałam, że Joker nie żyje to się popłakałam :c Ale teraz cieszę się, że nasza bohaterka ułożyła sobie życie z kimś innym i jest szczęśliwa. Rozdział ci się udał i czekam na następny.
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńPisałam, że opowiadanie rusza w sierpniu. Ten rozdział był z okazji dnia dziecka.
Usuńpozdrawiam 😉