wtorek, 17 maja 2016

Trzydzieści cztery (ONA)


When loneliness is knocking on your door
Everything you loved just disappears 
And when you feel that everything is lost 
You need to know
There's no life without tears
"Color of your life"
Michał Szpak


Minęły trzy dni od momentu, gdy Louis wyjechał. Bardzo się o niego martwiłam. Przemyt przez granicę, to przecież duże wykroczenie i może coś mu się stać. Nie chciałam, aby przywieziono tu jego zwłoki. On miał przecież żyć!! Miał mnie bronić przed całym światem i być moją niańką Jeszcze przez kilka lat. Na początku może się z tym nie zgadzałam, ale teraz chciałam go zatrzymać obok siebie jak najdłużej. Chciałam mieć go przy sobie jak długo się da. Mimo tego, że wiedziałam... moje serce tego nie wytrzyma i czas rozstania będzie tak silnie bolesny. Nawet nie mogę sobie tego wyobrazić. Moje serce prawdopodobnie pęknie na pół i nikt nie będzie w stanie mnie z tego wyleczyć. Czy życie musi być, aż tak okrutne?! Czy musi stawiać na naszej drodze tak bardzo ważnych dla nas ludzi, a później po prostu zabierać?!
Chciałam, aby mnie pokochał... chciałabym, abym była choć w maleńkim stopniu ważna dla niego jak on dla mnie.
Usiadłam na łóżku. Z pokoju prawie nie wychodziłam i pozwoliłam ogarnąć się mojej czarnej rozpaczy.
Mój telefon oznajmił, że nadeszła wiadomość. Nawet nikt nie wie jak bardzo poczułam się zawieszona, że zamiast Louis'a, napisała Hana.
Hana: zakupy, dziś?? 😁
Ja: pomyślę i dam ci znać.
Prawda była jednak taka, że nie było szans. Nikt mnie nie puści pod nieobecność Louis'a na zakupy. A ja naprawdę miałam ochotę wyrwać się z tego domu i odetchnąć. Chciałam przestać choć na chwilę myśleć o Louis'ie.
Wyszłam z pokoju i natknęłam się na Zayn'a. Lubił mnie, a ja jego, więc jest możliwe, że mnie puści.
Usiadłam obok niego i przypatrywałam się temu co oglądał. Kurde, krepowałam się i nie wiedziałam od czego zacząć. Czułam się jak dziecko proszące o wychodne, a byłam przecież dorosłą osobą.
-co się stało? -ciszę przerywa Zayn. Wpatruję się teraz we mnie, a ja robię się cała czerwona.
-mogłabym wyjść? -pytam cicho i wpatruję się w swoje dłonie. Naprawdę źle się z tym wszystkim czułam.
-oczywiście...
Otwieram szeroko szeroko usta i tak wpatruję się w mężczyznę. Czy on naprawdę powiedział to co powiedział?!
Czy on naprawdę się zgodził się na moje wychodne?! To było dość dziwne i oczekiwałam jakiegoś "ale"... on jednak siedział i dalej wpatrywał się w telewizor.
Wstałam ostrożnie i ruszyłam w stronę sypialni za nim mógłby się rozmyślić.
-o której wychodzimy? -podskakuje kiedy słyszę głos Zayn'a. No i masz... było jakieś 'ale' i nazywało się: Zayn Malik.
-nie wiem. Dam ci znać... -zamykam za sobą drzwi i opieram się o nie. Byłam wolna, ale z drugiej strony jednak uwięziona.
Odpycham się od drzwi i łapię za telefon.
Ja: gdzie i o której? 😏
Podskoczyłam, kiedy mój telefon zawibrował. Nie spodziewałam się tak szybkiej odpowiedzi. Byłam dość zdziwiona. Jestem jednak zdziwiona, kiedy widzę, że to wiadomość od Louis'a.
Louis: bądź grzeczna.
Spojrzałam w stronę drzwi i miałam ochotę zacząć krzyczeć. Mogłam jednak się tego spodziewać... co tu niby dzieje się bez zgody wielkiego Tomlinsona.
-dupek... -prychnęłam
Hana: może za godzinę? Przyjechać po Ciebie?
Patrzę na telefon i zastanawiam się co odpisać. Nie chciałam, a wręcz nie mogłam pozwolić, aby tu przyjechała.
Ja: ja przyjadę...
Już nie odpisała. Więc uznałam, że się zgodziła.
Godzinę później siedziałam obok Zayn'a w samochodzie i czekaliśmy na Hanę.
Ta jak zawsze ubrała się tak, że ja przy niej wyglądałam jak myszka. Miałam niby kupę kasy, ale nie wiem czy byłabym w stanie ją wydać...
Właśnie do mnie dotarło, że nawet nie mogę jej wydać, bo nie mam do niej dostępu. Wybrałam się na zakupy bez kasy. Nie no cudownie.
Cholera...
-cześć... -rzuca Hana, kiedy wsiada do auta. Patrzy na Zayn'a -nowy kolega? -pyta wskazując na chłopaka
-Zayn -Zayn mruczy i uruchamia auto. Milczymy przez całą drogę. Czuję się dość spięta... No ale cóż... nie mam zbytnio dużo czasu do namysłu, bo zatrzymujemy się pod jakimś centrum handlowym.
Za nim wchodzimy do środka, Zayn wciska mi w dłoń coś małego i twardego. Patrzę na to i nie wierzę w to co widzę. Karta płatnicza Louis'a leży w mojej dłoni.
Posyłam Zayn'owi pytające spojrzenie, ale on tylko wzruszył ramionami.
*
Zakupy z Haną, to koszmar. Po dwóch godzinach mam ochotę umrzeć. Ogólnie nie kupiłam sobie nic, za to kupiłam Louis'owi jakaś dziwną koszulkę. Nadruk na piersi przedstawiał talie kart. Na przodzie górowała kościstą postać 'Jokera'. Mam nadzieję, że zna się na żartach i mnie za to nie zabije... no ale kto go wie. Z Louis'em nigdy nic nie wiadomo.
Oddaję torbę Zayn'owi i idę w stronę toalet. Mam ochotę wsadzić głowę pod zimny strumień wody. Było mi gorąco. Mój mózg się przegrzewał.

Idę chłodnym korytarzykiem i oddycham z ulgą. Łapię już prawie za klamkę od drzwi, kiedy czuję tępy ból w tyle głowy. Ostatnie co pamiętam to, to, że upadam na zimną i twardą podłogę.

2 komentarze:

  1. hej bardzo wciągające opowiadanie juz nie moge sie doczekac co bedzie dalej czy uda sie zanowi ja uratowac
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń