nie okazuj uczuć, bo mogą Cię zniszczyć...
Nie to, że mu wybaczyłam czy coś...
Dalej byłam zła na Louisa. Wiem to
śmieszne... mogłam być wściekła na niego, ale to i tak on
rozdawał karty, to on ciągnął za sznurki.
Co bym nie powiedziała, to i tak to ja
musiałam zrobić wszystko to co mi każde. Niby moje życie było
najważniejsze. On mógł zginąć, ja musiałam żyć. Przyrzekł to
mojemu ojcu, ale mnie to nie interesowało... chciałam wreszcie
zacząć żyć, bez niego i tych jego przyjaciół.
No Zayn mógł zostać. Od kiedy
wprowadził się do domu chłopaków jakoś lepiej mi tu się
mieszkało. Znalazłam bratnią duszę. Mieliśmy ze sobą dużo
wspólnego. Lubiliśmy te same zespoły, te same kluby w mieście. No
i on czyta książki!!
Chłopak skończył psychologie, co
mnie bardzo dziwiło. Nigdy bym nie pomyślała, że osoba która
zabija ludzi może interesować się ludzkim pojmowaniem świata.
Od kiedy Lou leżał przygwożdżony do
łózka, spędzałam dużo czasu z Zayn'em. Niekiedy siedzieliśmy do
późno w nocy i rozmawialiśmy o różnych sprawach. Bardzo go
ciekawiło dlaczego wybrałam dziennikarstwo.
Dzisiejszego dnia zaprosił mnie do
klubu.
Nie, nie, nie... nie to nie była
randka, bo nie tylko my tam szliśmy, ale reszta chłopaków tak...
no oprócz Louis'a, którym miała się zająć babcia Nialla. Bardzo
miła staruszka. Od razu było wiadomo po kim Niall odziedziczył
swoje poczucie humoru. Kobieta chodziła ciągle z uśmiechem na
twarzy. Nawet kiedy krzyczała było widać po jej twarzy, że jest
szczęśliwa... można tak?!
Zapukałam delikatnie do drzwi sypialni
Lou. Mężczyzna siedział na łóżku i czytał. Wyglądał na dość
nie zadowolonego z tej całej sytuacji. Nie dziwiłam mu się, bo
sama nie byłam zadowolona. Chyba wolałam jak łaził po domu
krzyczał lub mnie unikał. Teraz kiedy siedział zamknięty w pokoju
czułam się bardziej skrępowana.
Liam nie chciał go wypuścić z łóżka
ze względu na jego bóle i zawroty głowy.
-cześć -mówię cichutko i powoli
podchodzę do niego. Siadam na skraju i wpatruję się w swoje
dłonie. Czy ktoś mi powie po co ja tu w ogóle przyszłam?
No tak... chciałam go zobaczyć.
-cześć -odparł z uśmiechem. Kątem
oka zobaczyłam jak odkłada książkę i wpatruje się we mnie. Pod
jego bacznym wzrokiem czuję się zdenerwowana. Ten mężczyzna
wywoływał we mnie tyle sprzecznych uczuć. Z jednej strony chciałam
go nienawidzić, ale zaraz z drugiej go kochałam. Chciałam go
zabić, ale tak naprawdę to chciałam go przytulić. Chciałam aby
mnie zabił, aby skrócić moje męki, ale chciałam aby mnie kochał.
-wychodzę... -mówię cicho.
Podnoszę na niego wzrok. Jego szczęka
jest zaciśnięta, co nie wróży nic dobrego.
-gdzie?
-z Zayn'em...
-z Zayn'em? -unosi brwi do góry i
wpatruje się we mnie ze zdziwieniem
-i z chłopakami, będę grzeczna...
obiecuje...
Kiwa głową na zgodę, bierze do ręki
książkę i wraca do czytanie. Olał mnie całkowicie, co uderza
prosto w moje serce. Jego zachowanie mnie zabolało.
Wychodzę z jego sypialni jak
najszybciej. Nie chcę się rozpłakać, a jestem tego bliska. Miałam
nadzieję, że się nie zgodzi. Miałam nadzieję, że każde mi
zostać z nim i chyba wołałabym to niż...
Zamykam z trzaskiem drzwi od łazienki
i zjeżdżam plecami po gładkich drzwiach. Cieszę się, że nie
zrobiłam prędzej makijażu, bo by teraz spłynął.
Nie potrafię powstrzymać łez... czy
musiałam zakochać się w mężczyźnie któremu jestem obojętna?!
Pewnego dnia zniknie tak szybko jak
pojawił się w moim życiu... a ja zostanę ze złamanym sercem.
Może śmierć byłaby lepszym
wyjściem, ale czy to wszystko jest tego warte.
Czy ten człowiek jest tego wszystkiego
warty?
On jest potworem... nie zasługuje na
miłość, a szczególnie na moją.
*
Wylądowaliśmy na obrzeżach Londynu.
Klub był ukryty między budynkami. Chyba w najgorszej dzielnicy jaką
widziałam. Praktycznie przy każdej ścianie budynku można było
zobaczyć obściskującą się parę, a w ciemnych uliczkach dilerów
lub narkomanów.
Przerażała mnie ta okolica. Dlaczego
oni mnie tu zabrali?!
Lokal nie wyglądał też najlepiej.
Głośna muzyka, tłum pijanych lub naćpanych ludzi.
Powoli zaczęłam kapitulować...
byłam tak przerażona, że pozwoliłam
Zayn'owi ciągnąć się przez tłum.
Weszliśmy po jakiś schodach i
znaleźliśmy się w pomieszczeniu, gdzie muzyka już tak mocno nie
drażniła uszów i nie było tu ludzi. Weszliśmy do jakiegoś
oszklonego pomieszczenia. Stało tu może z dziesięć stolików w
rogu znajdował się barek za którym stała skąpo ubrana
dziewczyna.
Przy stolikach siedzieli mężczyźni w
różnym wieku. Kobiety, które siedziały tuż obok nich... wydawało
się jakby niektóre były dużo młodsze ode mnie.
-czego się napijesz? -wzdrygam się,
kiedy słyszę szept Zayna tuż przy uchu.
-w... wody -wydukałam. Zayn skinął
głową i odszedł. Patrzałam za nim, kiedy poczułam jak ktoś
dotyka mojego ramienia. Była to jakaś wysoka szczupła blondyna.
Miała na sobie tylko stanik i jakieś krótkie spodenki. Byłam
przerażona jak na nią patrzałam.
-cześć maleńka... -zapiszczała, a
mnie przewróciło się w żołądku -chciałam zapytać czy nie
napijesz się ze mną i moimi koleżankami -teraz dopiero zobaczyłam,
że w prawym rogu pomieszczenia siedzi około sześciu dziewczyn.
-nie, Milen -nagle obok mnie pojawił
się Harry mierząc dziewczynę morderczym wzrokiem.
-tylko pytałam... -prychnęła i
odeszła.
Wpatrywałam się chwilę w nią, a
później mój wzrok wylądował na Harrym. Wyglądał na niezbyt
zadowolonego. Czy to moja wina, że ta dziewczyna do mnie zagadała?!
Omijam Harrego i kieruję się do
stolika, gdzie rozsiadła się reszta.
-twoja woda -spojrzałam z uśmiechem.
Zayn chyba był tylko jedyną osobą, która traktowała mnie dobrze
pomimo głupot, które robię.
Po pół godzinie siedzenia i po
wypiciu chyba tony coli zachciało mi się siusiu.
Zayn pokazał mi gdzie jest toaleta. Na
moje szczęście nie było, aż taki tłum. Czekałam cierpliwie na
swoją kolej, gdy nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu i nie wiadomo
jakim cudem znalazłam się nagle w ciemnej uliczce.
-cześć piękna -wzdrygnęłam się,
kiedy usłyszałam głos człowieka, który mnie pobił. Nie zapomnę
go nigdy.
Przycisnął mnie do ściany i syknął
w twarz.
-bez ochrony jesteś łatwym celem
-zaśmiał się -mógłbym cię teraz zabić...
-Henero... bierz te brudne łapska od
niej -z ulgą odwróciłam twarz w stronę skąd dochodził głos.
Zayn stał i wpatrywał się w naszą dwójkę. Jego wzrok mnie
przerażał. Moje tętno teraz chyba przyśpieszyło
dziesięciokrotnie. Przypomniała mi się scena, gdy on zabił tego
człowieka wtedy w parku.
Nagle zostałam oderwana od ściany i
moje plecy teraz przylegały do klatki piersiowej mojego porywacza.
Poczułam coś metalowego przy skroni.
Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję
-no dawaj Zu... chętnie zobaczę jak z
jej główki wypływa krew...
Zayn nawet się nie ruszył. Wpatrywał
się zawzięcie w moje oczy.
Czy on będzie ostatnią osobą, którą
zobaczę przed śmiercią?
Nagle słyszę wystrzał. W uszach mi
dźwięczy, osuwam się na ziemię.
Umarłam?!
-dłużnej się nie dało? -słyszę
nas sobą przytłumiony głos Zayna.
-myślisz, że łatwo tu się dostać?!
-to był Niall -to jest ślepa uliczka.
Unoszę powoli powieki i pierwsze to
widzę, to wpatrujące się we mnie obce oczy. Przytomnieję od razu
kiedy odkrywał, że to trup. Niall trzyma w dłoni broń.
Zabił człowieka... on zabił
człowieka!!
-Lou się wścieknie -Niall nachyla się
nad ciałem mężczyzny i jakby był tylko jakimś śmieciem podnosi
go do góry i wrzuca do kontenera. -mamy przerąbane.
nareszcie długo kazałaś czekac :)
OdpowiedzUsuńKończę Love therapy... Poświęciłam cały mój wolny czas, aby napisać końcowe rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😉