poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Dwadzieścia sześć (ONA)


nie okazuj uczuć, bo mogą Cię zniszczyć...

Nie to, że mu wybaczyłam czy coś...
Dalej byłam zła na Louisa. Wiem to śmieszne... mogłam być wściekła na niego, ale to i tak on rozdawał karty, to on ciągnął za sznurki.
Co bym nie powiedziała, to i tak to ja musiałam zrobić wszystko to co mi każde. Niby moje życie było najważniejsze. On mógł zginąć, ja musiałam żyć. Przyrzekł to mojemu ojcu, ale mnie to nie interesowało... chciałam wreszcie zacząć żyć, bez niego i tych jego przyjaciół.
No Zayn mógł zostać. Od kiedy wprowadził się do domu chłopaków jakoś lepiej mi tu się mieszkało. Znalazłam bratnią duszę. Mieliśmy ze sobą dużo wspólnego. Lubiliśmy te same zespoły, te same kluby w mieście. No i on czyta książki!!
Chłopak skończył psychologie, co mnie bardzo dziwiło. Nigdy bym nie pomyślała, że osoba która zabija ludzi może interesować się ludzkim pojmowaniem świata.
Od kiedy Lou leżał przygwożdżony do łózka, spędzałam dużo czasu z Zayn'em. Niekiedy siedzieliśmy do późno w nocy i rozmawialiśmy o różnych sprawach. Bardzo go ciekawiło dlaczego wybrałam dziennikarstwo.
Dzisiejszego dnia zaprosił mnie do klubu.
Nie, nie, nie... nie to nie była randka, bo nie tylko my tam szliśmy, ale reszta chłopaków tak... no oprócz Louis'a, którym miała się zająć babcia Nialla. Bardzo miła staruszka. Od razu było wiadomo po kim Niall odziedziczył swoje poczucie humoru. Kobieta chodziła ciągle z uśmiechem na twarzy. Nawet kiedy krzyczała było widać po jej twarzy, że jest szczęśliwa... można tak?!
Zapukałam delikatnie do drzwi sypialni Lou. Mężczyzna siedział na łóżku i czytał. Wyglądał na dość nie zadowolonego z tej całej sytuacji. Nie dziwiłam mu się, bo sama nie byłam zadowolona. Chyba wolałam jak łaził po domu krzyczał lub mnie unikał. Teraz kiedy siedział zamknięty w pokoju czułam się bardziej skrępowana.
Liam nie chciał go wypuścić z łóżka ze względu na jego bóle i zawroty głowy.
-cześć -mówię cichutko i powoli podchodzę do niego. Siadam na skraju i wpatruję się w swoje dłonie. Czy ktoś mi powie po co ja tu w ogóle przyszłam?
No tak... chciałam go zobaczyć.
-cześć -odparł z uśmiechem. Kątem oka zobaczyłam jak odkłada książkę i wpatruje się we mnie. Pod jego bacznym wzrokiem czuję się zdenerwowana. Ten mężczyzna wywoływał we mnie tyle sprzecznych uczuć. Z jednej strony chciałam go nienawidzić, ale zaraz z drugiej go kochałam. Chciałam go zabić, ale tak naprawdę to chciałam go przytulić. Chciałam aby mnie zabił, aby skrócić moje męki, ale chciałam aby mnie kochał.
-wychodzę... -mówię cicho.
Podnoszę na niego wzrok. Jego szczęka jest zaciśnięta, co nie wróży nic dobrego.
-gdzie?
-z Zayn'em...
-z Zayn'em? -unosi brwi do góry i wpatruje się we mnie ze zdziwieniem
-i z chłopakami, będę grzeczna... obiecuje...
Kiwa głową na zgodę, bierze do ręki książkę i wraca do czytanie. Olał mnie całkowicie, co uderza prosto w moje serce. Jego zachowanie mnie zabolało.
Wychodzę z jego sypialni jak najszybciej. Nie chcę się rozpłakać, a jestem tego bliska. Miałam nadzieję, że się nie zgodzi. Miałam nadzieję, że każde mi zostać z nim i chyba wołałabym to niż...
Zamykam z trzaskiem drzwi od łazienki i zjeżdżam plecami po gładkich drzwiach. Cieszę się, że nie zrobiłam prędzej makijażu, bo by teraz spłynął.
Nie potrafię powstrzymać łez... czy musiałam zakochać się w mężczyźnie któremu jestem obojętna?!
Pewnego dnia zniknie tak szybko jak pojawił się w moim życiu... a ja zostanę ze złamanym sercem.
Może śmierć byłaby lepszym wyjściem, ale czy to wszystko jest tego warte.
Czy ten człowiek jest tego wszystkiego warty?
On jest potworem... nie zasługuje na miłość, a szczególnie na moją.
*
Wylądowaliśmy na obrzeżach Londynu. Klub był ukryty między budynkami. Chyba w najgorszej dzielnicy jaką widziałam. Praktycznie przy każdej ścianie budynku można było zobaczyć obściskującą się parę, a w ciemnych uliczkach dilerów lub narkomanów.
Przerażała mnie ta okolica. Dlaczego oni mnie tu zabrali?!
Lokal nie wyglądał też najlepiej. Głośna muzyka, tłum pijanych lub naćpanych ludzi.
Powoli zaczęłam kapitulować...
byłam tak przerażona, że pozwoliłam Zayn'owi ciągnąć się przez tłum.
Weszliśmy po jakiś schodach i znaleźliśmy się w pomieszczeniu, gdzie muzyka już tak mocno nie drażniła uszów i nie było tu ludzi. Weszliśmy do jakiegoś oszklonego pomieszczenia. Stało tu może z dziesięć stolików w rogu znajdował się barek za którym stała skąpo ubrana dziewczyna.
Przy stolikach siedzieli mężczyźni w różnym wieku. Kobiety, które siedziały tuż obok nich... wydawało się jakby niektóre były dużo młodsze ode mnie.
-czego się napijesz? -wzdrygam się, kiedy słyszę szept Zayna tuż przy uchu.
-w... wody -wydukałam. Zayn skinął głową i odszedł. Patrzałam za nim, kiedy poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Była to jakaś wysoka szczupła blondyna. Miała na sobie tylko stanik i jakieś krótkie spodenki. Byłam przerażona jak na nią patrzałam.
-cześć maleńka... -zapiszczała, a mnie przewróciło się w żołądku -chciałam zapytać czy nie napijesz się ze mną i moimi koleżankami -teraz dopiero zobaczyłam, że w prawym rogu pomieszczenia siedzi około sześciu dziewczyn.
-nie, Milen -nagle obok mnie pojawił się Harry mierząc dziewczynę morderczym wzrokiem.
-tylko pytałam... -prychnęła i odeszła.
Wpatrywałam się chwilę w nią, a później mój wzrok wylądował na Harrym. Wyglądał na niezbyt zadowolonego. Czy to moja wina, że ta dziewczyna do mnie zagadała?!
Omijam Harrego i kieruję się do stolika, gdzie rozsiadła się reszta.
-twoja woda -spojrzałam z uśmiechem. Zayn chyba był tylko jedyną osobą, która traktowała mnie dobrze pomimo głupot, które robię.
Po pół godzinie siedzenia i po wypiciu chyba tony coli zachciało mi się siusiu.
Zayn pokazał mi gdzie jest toaleta. Na moje szczęście nie było, aż taki tłum. Czekałam cierpliwie na swoją kolej, gdy nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu i nie wiadomo jakim cudem znalazłam się nagle w ciemnej uliczce.
-cześć piękna -wzdrygnęłam się, kiedy usłyszałam głos człowieka, który mnie pobił. Nie zapomnę go nigdy.
Przycisnął mnie do ściany i syknął w twarz.
-bez ochrony jesteś łatwym celem -zaśmiał się -mógłbym cię teraz zabić...
-Henero... bierz te brudne łapska od niej -z ulgą odwróciłam twarz w stronę skąd dochodził głos. Zayn stał i wpatrywał się w naszą dwójkę. Jego wzrok mnie przerażał. Moje tętno teraz chyba przyśpieszyło dziesięciokrotnie. Przypomniała mi się scena, gdy on zabił tego człowieka wtedy w parku.
Nagle zostałam oderwana od ściany i moje plecy teraz przylegały do klatki piersiowej mojego porywacza. Poczułam coś metalowego przy skroni.
Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję
-no dawaj Zu... chętnie zobaczę jak z jej główki wypływa krew...
Zayn nawet się nie ruszył. Wpatrywał się zawzięcie w moje oczy.
Czy on będzie ostatnią osobą, którą zobaczę przed śmiercią?
Nagle słyszę wystrzał. W uszach mi dźwięczy, osuwam się na ziemię.
Umarłam?!
-dłużnej się nie dało? -słyszę nas sobą przytłumiony głos Zayna.
-myślisz, że łatwo tu się dostać?! -to był Niall -to jest ślepa uliczka.
Unoszę powoli powieki i pierwsze to widzę, to wpatrujące się we mnie obce oczy. Przytomnieję od razu kiedy odkrywał, że to trup. Niall trzyma w dłoni broń.
Zabił człowieka... on zabił człowieka!!

-Lou się wścieknie -Niall nachyla się nad ciałem mężczyzny i jakby był tylko jakimś śmieciem podnosi go do góry i wrzuca do kontenera. -mamy przerąbane.

2 komentarze:

  1. nareszcie długo kazałaś czekac :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kończę Love therapy... Poświęciłam cały mój wolny czas, aby napisać końcowe rozdziały.
    Pozdrawiam 😉

    OdpowiedzUsuń