Chciałem, aby się mnie bała... to był "zły" plan
Czułem się jak ostatni idiota.
Unikałem Shanny od wczorajszego ranka.
Byłem prawdziwym dupkiem!!
Wieczorem słyszałem jak płakała,
ale nic z tym nie zrobiłem. Stałem tylko oparty o drzwi pokoju i
słuchałem jej płaczu.
Byłem bezlitosnym dupkiem...
powinienem się tego trzymać i się trzymałem.
Tylko dlaczego czuję niemiłe skurcze,
kiedy pomyślę płaczącej Shannie? Dlaczego czułem się jak
ostatni śmieć, bo jej wtedy nie przytuliłem i zostawiłem samej
sobie...
Dlaczego to wszystko było tak trudne?!
Powinienem gdzieś wyjechać i od niej
odpocząć. Ta dziewczyna budziła we mnie najgorsze cechy...
wyciągała ze mnie człowiek. Czułem poczucie winy, wyrzuty
sumienia.
-cudownie... po prostu cudownie
-zacząłem walić głową w ścianę.
Może najlepsze wyjście z tej
sytuacji, było stracić pamięć i zapomnieć o jej długich
brązowych włosach i tych zniewalających niebieskich oczach.
Jęknąłem głośno, kiedy
zorientowałem się, że właśnie wyobraziłem sobie ją. Ta
dziewczyna mogła mnie zabić samym wyobrażaniem o sobie.
Byłem taki sfrustrowany... najgorsze
nie wiem co się ze mną działo. Pozwalałem tej dziewczynie robić
ze mną rzeczy, których nikomu nie pozwalałem robić.
Wyżłobiła sobie ścieżkę przez
umysł do serca.
Uderzyłem z pięści w ścianę. Nie
mogłem tak o niej myśleć... powinienem zachowywać dystans.
Wyszedłem z pokoju i ruszyłem do
biura. Musiałem coś zrobić... poczytać maile, wiadomości.
Wszystko co pozwoli mi o niej nie myśleć.
Podchodzę do biurka i stoję
oniemiały. Byłem pewny, że wczoraj wieczorem zostawiłem tu
swojego laptopa. Nie miałem problemów z pamięcią, więc ktoś
musiał sobie go pożyczyć. Nie byłem osobą, która była
przeciwna pożyczaniu rzeczy... ale chciałem o tym być informowany.
Wyszedłem z gabinetu i od razu udałem
się w stronę, gdzie Niall leżał rozłożony na całej kanapie
przed telewizorem.
-widziałeś mojego laptopa? -pytam
uderzając go lekko w tył głowy.
-nie -odpowiada nie odrywając wzroku
od telewizora.
-na pewno go nie ruszałeś?
-mówię, że nie...
-na pewno? Ty tak lubisz...
Chłopak wzdycha głośno i kręci
przecząco głową.
Były więc jeszcze dwie opcje, albo
Hazz go pożyczył, albo Payno. Postanowiłem to później sprawdzić.
Wzruszyłem więc ramionami. Nie było co się na tym długo
rozczulać. Laptop nie wyszedł sobie tak po prostu stąd. Nie było
o czym mówić.
Usiadłem obok Nialla i przyglądałem
się programowi, który ogląda.
-love story? -pytam go z zmarszczonym
czołem
-no... lubię takie romansidła... ty
chyba też -zaczął poruszać śmiesznie brwiami. Domyślam się, że
gaduła Harry zdążył powiedzieć mu co robiłem z Shanną na
podłodze w zamkniętym pokoju.
-pieprz się...
-z Jeniss, dwa razy dziennie -zaczyna
się śmiać -a tobie wiecznie przerywają
Podnoszę się i zawisam nad Niall'em.
Mam ochotę przyłożyć mu w twarz, ale ostatecznie się
powstrzymuje. Niall był Niall'em... powinienem być już dawno
uodporniony na jego głupie żarty.
-nie przeginaj -syczę.
Wtedy drzwi wejściowe otwierają się
z hukiem. Przenoszę wzrok w tamtą stronę i widzę wchodzącą
Shanne.
-Shanna... to był tylko żart... nie
obrażaj się -za dziewczyną wbiega Harry.
-wal się... -przechodzi obok kanapy i
wchodzi do naszego pokoju. Wróć... mojego pokoju... jej... wspólny
pokój. Dobra cokolwiek, ale weszła do niego i zamknęła drzwi z
trzaskiem. Na sam ten dźwięk zacisnąłem zęby. Chyba było to
słychać w odległości paru mil.
Spojrzałem na Harrego, który patrzał
na mnie z szerokim uśmiechem. Nie wiem co zrobił, ale musiało być
to coś złego... no jeśli tak bardzo zezłościł Shanne, która
zazwyczaj kuliła się przed nami ze strachu.
Sam byłem zdziwiony jej zachowaniem.
Jeszcze bardziej się zdziwiłem kiedy wszyła z pokoju podeszła do
mnie i wepchała mi w dłonie laptopa.
-dzięki za pożyczenie -patrzę na
mojego laptopa z szeroko otwartymi ustami. Shanna jakby nigdy nic,
znowu zamyka drzwi z trzaskiem.
Koło mnie nagle pojawił Niall i
drapie się po głowie.
-nie krzycz -mówi cicho -to ja jej go
pożyczyłem.
Patrzę na nich i nie wiem co
powiedzieć. Przecież nie chciałem na nią krzyczeć ani inne takie
rzeczy. Nie wiem o co im chodziło. Miałem jednak nadzieję, że
dziewczyna zbytnio się nie rozszalała i nie przewertowała
wszystkiego od deski do deski, co znajdowało się na tym urządzeniu.
Miałem tam dość kompromitujące mnie
zdjęcia i dużo danych o moich klientach i ofiarach.
-Lou... uspokój się -Harry klepie
mnie po ramieniu.
-przecież jestem spokojny
-taaaaa... jasne, zaraz złamiesz to
biedne urządzenie -patrzę na moje dłonie. Mam tak mocno je
zaciśnięte na laptopie, że dziwnie się, że plastik jeszcze nie
popękał. Najgorsze jednak w tym jest to, że nawet nie wiedziałem,
że to robię.
Czułem się przecież spokojny...
Wzruszam jednak ramionami i idę do
swojego gabinetu. Stawiam lapka na biurku i go włączam.
Wyciągam się w fotelu i czekam, aż
się włączy.
Moja mina musi być zjawiskowa, gdy
moim oczom ukazuje się moja fotka. Szczerzę się jak głupi do
sera. To były najlepsze wakacje w moim życiu...
Ale nie czas na wspomnienia. Ciekawiło
mnie najbardziej kto był tak miły, że wstawił to zdjęcie na moją
tapetę. Postanowiłem jednak zostawić to na później. Teraz trzeba
poczytać maile itp...
Chce mi się śmiać, gdy zamiast
mojego PIĘKNEGO oblicza, obraz robi się czarny a czerwona kontrolka
oznajmia, że bateria się rozładowała.
Cudownie prawda?
Shanna oczywiście zapomniała dać mi
ładowarki. Mogłem jej to wybaczyć, bo była dość wzburzona jak
przyszła do domu. Harry potrafił denerwować ludzi, więc nawet się
nie dziwiłem, że to on był powodem jej zdenerwowania.
Wychodzę z gabinetu i ruszam w stronę
mojego pokoju... naszego? Jej?
Dobra idę do tego przeklętego pokoju.
Staję przed drzwiami i pukam. Słyszę ciche „wejdź”.
Shanna siedzi na podłodze oparta o
ścianę. Z porozwalanych wszędzie książek, kartek... można
stwierdzić, że się uczy.
-możesz przecież korzystać z mojego
gabinetu -nawet nie podnosi na mnie wzroku. Kręci głową i zaczyna
zbierać cały bałagan -Shanno... -łapię ją za nadgarstek. Widzę,
że jest zdenerwowana. Wszystkie notatki które szybko zbierała,
rozsypywały się -Shanno... -mówię teraz trochę ostrzej i
wreszcie dziewczyna postanawia na mnie spojrzeć. Muszę się
powstrzymać, aby nie przekląć. Jej oczy, które zawsze biły
blaskiem, teraz znowu są przygaszone.
-przepraszam za laptopa... nie
chciałam... Niall... -jąkała się. Wydawała się być teraz jak
małe dziecko, które potrzebuje pomocy.
Przygarnąłem ją do siebie. Czułem
jak jej przyciśnięte do mojej piersi ciało zaczyna się
rozluźniać. Naprawdę nie wiem co się ze mną działo. Nigdy
nikogo nie przytulałem, a teraz?
Najgorsze jednak w tym jest to, że w
ogóle mi to nie przeszkadzało. Mogłem tak z nią trwać wieki.
Przycisnąłem policzek do jej włosów.
-nie przejmuj się -szepczę tak, że
sam praktycznie siebie nie słyszę -życie z nimi jest okropne.
Czuję jak Shanna zaciska swoje
maleńkie dłonie na mojej koszulce i wtula się we mnie mocniej.
Moje ciało się spina, ta sytuacja
zaczęła robić się niebezpieczna. Dla mnie, dla niej...
-ogólnie to przyszedłem po ładowarkę,
bo mi jej nie oddałaś.. -wypalam. Muszę jakoś zakończyć to
przytulanie za nim całkowicie nie zmiękłem. Nie mogłem sobie
pozwolić na to, aby ta dziewczyna zawładnęła całym mną. To może
trochę zaburzyć tok mojego myślenia. Szykowaliśmy się na wojnę,
więc nie mogłem myśleć o niczym innym.
-przepraszam... -dziewczyna odsuwa się
ode mnie i nie wiem dlaczego, ale nagle czuję ból. Ból pustki...
Zakrywam dłonią usta, aby nie wydobył
się z nich żaden jęk.
-Lou, wszystko ok? -kiwam głową.
-zrobiłeś się taki blady...
O mamuniu, to jest CUDOWNE, jestem ciekawa co bedzie dalej i cos czuje ze oni beda mieli male kochane dzieciaczki :D he he he, kocham Cie normalnie za to opowiadanie *.* caluje i życze weny ;*
OdpowiedzUsuń-Blue
Jakie dzieciaczki?? 😁
Usuńdziękuję Ci bardzo 😘
cieszę się, że Ci się podoba ^^
=D i T.T To pierwsze bo zajebiaszczy rozdział.To drugie bo już go przeczytałam.A teraz musze czekać na ciąg dalszy.Dlaczego to co wspaniałe nie trwa wiecznie?>ㅁ<
OdpowiedzUsuńciąg dalszy już w poniedziałek :D
Usuńcieszę się, że Ci się podoba :)
pozdrawiam ;*
Ulala, robi się naprawde ciekawie. Mam nadzieje ze juz tak do konca będzie, a nawet lepiej ;)
OdpowiedzUsuń"życie" w opowiadaniach jak w realnym życiu... bywa przewrotne :D
Usuńcieszę się, że się podoba :D
pozdrawiam :*