Nie wiem jak długo wytrzymam... szepcząc Twoje imię.
Siedzę w dużym salonie i wpatruje się w dziwny obraz wiszący nad kominkiem. Dałabym sobie uciąć rękę, że gdzieś go już widziałam. Czy identyczny nie wisiał w biurze u taty?
Nie jest mi dane zbyt zagłębiać się
w ten temat, bo drzwi wejściowe otwierają się z hukiem. Podskakuję
przestraszona. Spodziewam się teraz wszystkiego. Nawet uzbrojonego
po zęby faceta, który chce mnie zabić.
Oddycham z ulgą, gdy widzę Harrego.
Ma zaciśnięte usta w prostą linię, z jego twarzy można tylko
odczytać, że jest porządnie wkurzony.
Nawet na mnie nie patrzy, od razu rusza
w miejsce, gdzie przesiedzieli ostatnią godzinę Liam z Louisem.
Dziwnie mi się mówi do niego po imieniu, nawet w myślach.
Nagle słyszę podniesione głosy,
odwracam się w tamtą stronę. Drzwi lekko się uchylają.
-podać coś panience? -kręcę
przestraszona głową. Od kiedy Liam z Louisem zniknęli za
tajemniczymi drzwiami, staruszek bacznie mi się przygląda. Mogłam
się domyślić, że mnie pilnował. W każdej chwili mogłam wstać
i uciec... ale dokąd?
Za moimi plecami rozbrzmiewa głośny
śmiech i słyszę: ten stary dziad, nawet po śmierci ściga mnie
o kasę.
To był Harry,
widać, że dobrze się bawił mówiąc o czyjeś śmierci.
-obecnie to wisisz
mi, dziesięć patoli... skarbie -teraz słychać wyraźnie ich
głosy. Delikatnie odwracam się w ich stronę. Louis uśmiecha się
do mnie dość podejrzanie. Mam ochotę zapaść się pod ziemię.
Przypomina mi się sytuacja z dzisiejszego ranka, gdy obudziłam się
w jego ramionach. Może to dziwne i nie na miejscu, ale podobało mi
się to. Jego ciepła skóra, jego zapach. Czułam, że mnie dotykał
i przerażające było to, że chciałam aby zrobił to ponownie.
Chciałam, żeby patrzał na mnie z tym mrokiem w oczach. Chciałam,
aby przyparł mnie do ściany i pocałował...
O cholera!! o czym
ja myślę?!
Zarumieniłam się
cała.
Poczułam się dość
nie komfortowo, gdy Louis i Harry stanęli tuż obok mnie. Harry
pisał coś i po chwili na moich kolanach wylądowała jakaś wąska
kartka. Bałam się zobaczyć co to było. Może przez przypadek to
wypadło Harremu. Spojrzałam jednak i zobaczyłam blankiet czekowy,
na moje nazwisko! Wzięłam czek do ręki i o mało nie dostałam
zawału. Dziesięć tysięcy!! dziesięć cholernych, tysięcy!!
Nigdy nie miałam w
rękach takiej sumy i nawet w czeku! Nie obchodziło mnie to, że
mógłby być nie do pokrycia... bo sama napisana na nim liczba była
dla mnie nie do ogarnięcia.
-będziesz miała
na buty -Harry się śmieje, a ja? A ja nawet nie mogę wydusić z
siebie najmniejszego słowa.
Oni chyba sobie
jaja robili ze mnie. Chcieli mnie najpierw jakoś „zaciąć”, a
później zabić i zakopać w ogródku.
Wynajmą jakiegoś
seryjnego mordercę, który umieści kule w mojej głowie, a później
moją głowę powieszą nad kominkiem.
Matko!! przecież
oni byli seryjnymi mordercami!
Spojrzałam na
kominek i zagryzłam dolną wargę. Chyba będę tam wyglądać
pięknie.
Rzucam czek na
stolik przede mną, tak jakby mnie parzył. Bo naprawdę mnie parzy.
Musiałam mieć trzeźwy umysł, bo chciałam jeszcze pożyć... a ta
suma, mydliła mi oczy.
-przeczytaj -Louis
podaje mi jakiś papier. Rozpoznaje papier kancelaryjny mojego ojca.
Pismo jest dość krzywe i bardzo podobne do tego ojca.
Przebiegam wzrokiem
po tekście i nic z tego nie rozumiem. Naprawdę nic nie rozumiem!!
Kim był
„Snajper”?!
Widziałam już ten
podpis na nożu Louisa w jego walizce.
-kim jest Snajper?
-w moich ustach, ta „nazwa” brzmi tak niedorzecznie, że mam
ochotę się śmiać.
Louis zamiast mi
odpowiedzieć podaje mi kolejną kartkę. Ta jest bardziej sztywna.
Wzruszam ramionami,
choć czuję w gardle rosnącą gulę.
Jestem w totalnym
szoku, kiedy widzę, że to jest testament mojego ojca. To był
pieprzony testament mojego ojca, w którym przepisuje na mnie cały
swój zakichany majątek!
Moją mamę
zostawił bez grosza przy duszy!!
wpadłam jednak w
panikę, kiedy zobaczyłam tam dwa słowa „Louis Tomlinson”.
Po tym jak wpadam w
histerię, Louis zaciska na mnie swoje ramiona. Nie wiem co krzyczę
i czy kogoś nie uderzyłam. Byłam w takim szale, że sama nie
rozumiałam nic.
W pokoju zostaję
rzucona na łóżko. Louis siada na mnie okrakiem i przytrzymuje
ręce. Czuję dziwne ukłucie na prawym ramieniu. Szarpię się
chwilę, ale zaraz opadam z sił.
*
Budzę się, na
dworze jest ciemno. Leżę na łóżku, pod kocem w koszulce Louisa.
Jakim cudem mam ją na sobie?!
Trzęsą mi się
dłonie, jestem trochę zdezorientowana tą całą sytuacją. Z każdą
chwilą przychodzą do mnie obrazy tego co się stało. Zaciskam
mocno powieki, nie chcę się teraz rozpłakać. Mój głupi ojciec
przepisał mnie jakiemuś bandycie. Został moim opiekunem prawnym do
ukończenia przeze mnie dwudziestego szóstego roku życie... to
jeszcze rok!! przez cały rok mógł robić ze mną co chciał! Mógł
wydać cały mój majątek, albo uciec z nim...
-Boże -zaciskam
dłonie na kocu. Czuję się dziwnie... jakbym miała teraz wypadek,
to nie mama by decydowała o moim zdrowiu... tylko ona.
On by decydował o
tym, czy oddać moje narządy... czy też nie.
A jakby chciał
sprzedać wszystko na czarnym rynku??!!
Nie mogłam się
dalej rozwodzić nad tym, bo niebo za oknem pojaśniało. Chwilę
potem usłyszałam pierwszy huk. O szyby z dużą siłą, zaczęły
uderzać krople deszczu.
Kolejny huk...
znowu się błysnęło... kolejny huk...
Leżałam na łóżku,
tak jakby mnie sparaliżowało. Burzy boję się od dziecka i nie
mogę nic poradzić na to, że zaraz umrę ze strachu.
Przy kolejnym huku,
wyskakuje z łóżka i wybiegam z pokoju. Na korytarzu nie słychać
już tak burzy.
Wbiegam do
pierwszego lepszego pokoju i mam nadzieję, że kogoś tam zastanę.
Stoję na środku
pokoju i rozglądam się. Z łóżka w ekspresowym tępię podnosi
się ciemna postać. Wymierza we mnie... chyba to broń. Teraz
jeszcze bardziej się boję.
Rozpoznaję w nim
Louisa i nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Ale kiedy opuszcza broń,
praktycznie oddycham z ulgą.
-Shanna? -pyta
zaspanym głosem.
Kolejny huk, a ja
staram się, aby nie wydobyć z siebie żadnego głosu.
Podchodzi do mnie
bliżej jakby chciał sprawdzić, czy to na pewno ja.
Słyszę kolejny
huk, cały pokój rozświetla się pod wpływem błyskawicy, a ja
panikuje. Pewnie nie zrobiłam dobrze i za parę minut będę pluć
sobie w brodę, ale w tym momencie boję się panicznie. Rzucam się
w ramiona Louis o mało go nie przewracając.
-boisz się burzy?
-pyta z niedowierzaniem, a ja kiwam głową, bo nie mogę wydobyć z
siebie żadnego głosu. Kiedy znowu burza postanawia przypomnieć o
sobie, z mojego gardła wydobywa się pis... wtulam moją głowę
mocniej w gołą klatkę piersiową Louisa. Nie wiem czemu, ale przy
nim czuję się bardziej bezpiecznie.
-wiesz, że nie
postąpiłaś mądrze? -mówi tuż nad moją głową. -jakbyś wpadła
do pokoju Harrego, prawdopodobnie byś nie żyła, albo skończyłabyś
z jakąś raną.
Nie obchodzi mnie
to co mówi. Cieszę się, że jestem tu i teraz...
podmuch wiatru
powoduje, ze coś uderza o okno. Przywieram mocniej do mężczyzny, a
on z głośnym westchnieniem oplata mnie wreszcie ramionami. Teraz
już czuję się na tyle bezpieczna, aby usnąć ponownie.
-przyniosę ci coś
do picia -szepcze w moje włosy i kiedy już czuję, że jego uścisk
słabnie. Mówię szybko...
-nie! -oplatam moje
ręce na jego szyi i przyciągam bliżej siebie. Stoimy tak dłuższą
chwilę.
Louis lekko unosi
mnie do góry i kieruje się w stronę wyjścia.
Nie wiem co się
dzieje, ale mam nadzieję, że nie chce mnie odstawić do mojego
pokoju i zostawić mnie samą.
Kiedy wychodzimy z
pokoju, natykamy się na Liama. Tak przynajmniej odgaduje po głosie.
-wszystko ok?
-tak.... -mówi,
ale czuję, że coś pokazuje. Czuję coś, że to ma coś wspólnego
z tym, że boję się burzy.
Wchodzimy do mojego
pokoju. Louis kładzie mnie na łóżku, ale go nie puszczam i
właśnie tym sposobem mężczyzna ląduje na mnie.
Pewnie jakby ktoś
teraz wszedł, to pomyślałby, że my coś...
-jesteś dziwna
-szepcze uśmiechając się szeroko i wtedy niespodziewanie jego usta
lądują na moich. Moją pierwszą reakcją jest jęk...
Wiedziałem, wiedziałem, że kiedyś tak się stanie po prostu wiedziałem ⌒.⌒ czekając na ciąg dalszy^o^
OdpowiedzUsuńno kiedyś musiał dojść do dość nie stosownej sytuacji :D
Usuńpozdrawiam :*
23:07 :D świetny rozdział! Czekam na c.d ;))
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :D
UsuńŚwietny rozdział
OdpowiedzUsuńZresztą jak wszystko co piszesz :)
Dziękuję Ci bardzo :D
UsuńWow wow wow!!! kiedy next? To jest super!!!
OdpowiedzUsuńDzięki:()
Usuń