wtorek, 9 lutego 2016

Szesnaście (ONA)


Nie wiem jak długo wytrzymam... szepcząc Twoje imię.

Siedzę w dużym salonie i wpatruje się w dziwny obraz wiszący nad kominkiem. Dałabym sobie uciąć rękę, że gdzieś go już widziałam. Czy identyczny nie wisiał w biurze u taty?
Nie jest mi dane zbyt zagłębiać się w ten temat, bo drzwi wejściowe otwierają się z hukiem. Podskakuję przestraszona. Spodziewam się teraz wszystkiego. Nawet uzbrojonego po zęby faceta, który chce mnie zabić.
Oddycham z ulgą, gdy widzę Harrego. Ma zaciśnięte usta w prostą linię, z jego twarzy można tylko odczytać, że jest porządnie wkurzony.
Nawet na mnie nie patrzy, od razu rusza w miejsce, gdzie przesiedzieli ostatnią godzinę Liam z Louisem. Dziwnie mi się mówi do niego po imieniu, nawet w myślach.
Nagle słyszę podniesione głosy, odwracam się w tamtą stronę. Drzwi lekko się uchylają.
-podać coś panience? -kręcę przestraszona głową. Od kiedy Liam z Louisem zniknęli za tajemniczymi drzwiami, staruszek bacznie mi się przygląda. Mogłam się domyślić, że mnie pilnował. W każdej chwili mogłam wstać i uciec... ale dokąd?
Za moimi plecami rozbrzmiewa głośny śmiech i słyszę: ten stary dziad, nawet po śmierci ściga mnie o kasę.
To był Harry, widać, że dobrze się bawił mówiąc o czyjeś śmierci.
-obecnie to wisisz mi, dziesięć patoli... skarbie -teraz słychać wyraźnie ich głosy. Delikatnie odwracam się w ich stronę. Louis uśmiecha się do mnie dość podejrzanie. Mam ochotę zapaść się pod ziemię. Przypomina mi się sytuacja z dzisiejszego ranka, gdy obudziłam się w jego ramionach. Może to dziwne i nie na miejscu, ale podobało mi się to. Jego ciepła skóra, jego zapach. Czułam, że mnie dotykał i przerażające było to, że chciałam aby zrobił to ponownie. Chciałam, żeby patrzał na mnie z tym mrokiem w oczach. Chciałam, aby przyparł mnie do ściany i pocałował...
O cholera!! o czym ja myślę?!
Zarumieniłam się cała.
Poczułam się dość nie komfortowo, gdy Louis i Harry stanęli tuż obok mnie. Harry pisał coś i po chwili na moich kolanach wylądowała jakaś wąska kartka. Bałam się zobaczyć co to było. Może przez przypadek to wypadło Harremu. Spojrzałam jednak i zobaczyłam blankiet czekowy, na moje nazwisko! Wzięłam czek do ręki i o mało nie dostałam zawału. Dziesięć tysięcy!! dziesięć cholernych, tysięcy!!
Nigdy nie miałam w rękach takiej sumy i nawet w czeku! Nie obchodziło mnie to, że mógłby być nie do pokrycia... bo sama napisana na nim liczba była dla mnie nie do ogarnięcia.
-będziesz miała na buty -Harry się śmieje, a ja? A ja nawet nie mogę wydusić z siebie najmniejszego słowa.
Oni chyba sobie jaja robili ze mnie. Chcieli mnie najpierw jakoś „zaciąć”, a później zabić i zakopać w ogródku.
Wynajmą jakiegoś seryjnego mordercę, który umieści kule w mojej głowie, a później moją głowę powieszą nad kominkiem.
Matko!! przecież oni byli seryjnymi mordercami!
Spojrzałam na kominek i zagryzłam dolną wargę. Chyba będę tam wyglądać pięknie.
Rzucam czek na stolik przede mną, tak jakby mnie parzył. Bo naprawdę mnie parzy. Musiałam mieć trzeźwy umysł, bo chciałam jeszcze pożyć... a ta suma, mydliła mi oczy.
-przeczytaj -Louis podaje mi jakiś papier. Rozpoznaje papier kancelaryjny mojego ojca. Pismo jest dość krzywe i bardzo podobne do tego ojca.
Przebiegam wzrokiem po tekście i nic z tego nie rozumiem. Naprawdę nic nie rozumiem!!
Kim był „Snajper”?!
Widziałam już ten podpis na nożu Louisa w jego walizce.
-kim jest Snajper? -w moich ustach, ta „nazwa” brzmi tak niedorzecznie, że mam ochotę się śmiać.
Louis zamiast mi odpowiedzieć podaje mi kolejną kartkę. Ta jest bardziej sztywna.
Wzruszam ramionami, choć czuję w gardle rosnącą gulę.
Jestem w totalnym szoku, kiedy widzę, że to jest testament mojego ojca. To był pieprzony testament mojego ojca, w którym przepisuje na mnie cały swój zakichany majątek!
Moją mamę zostawił bez grosza przy duszy!!
wpadłam jednak w panikę, kiedy zobaczyłam tam dwa słowa „Louis Tomlinson”.
Po tym jak wpadam w histerię, Louis zaciska na mnie swoje ramiona. Nie wiem co krzyczę i czy kogoś nie uderzyłam. Byłam w takim szale, że sama nie rozumiałam nic.
W pokoju zostaję rzucona na łóżko. Louis siada na mnie okrakiem i przytrzymuje ręce. Czuję dziwne ukłucie na prawym ramieniu. Szarpię się chwilę, ale zaraz opadam z sił.
*
Budzę się, na dworze jest ciemno. Leżę na łóżku, pod kocem w koszulce Louisa. Jakim cudem mam ją na sobie?!
Trzęsą mi się dłonie, jestem trochę zdezorientowana tą całą sytuacją. Z każdą chwilą przychodzą do mnie obrazy tego co się stało. Zaciskam mocno powieki, nie chcę się teraz rozpłakać. Mój głupi ojciec przepisał mnie jakiemuś bandycie. Został moim opiekunem prawnym do ukończenia przeze mnie dwudziestego szóstego roku życie... to jeszcze rok!! przez cały rok mógł robić ze mną co chciał! Mógł wydać cały mój majątek, albo uciec z nim...
-Boże -zaciskam dłonie na kocu. Czuję się dziwnie... jakbym miała teraz wypadek, to nie mama by decydowała o moim zdrowiu... tylko ona.
On by decydował o tym, czy oddać moje narządy... czy też nie.
A jakby chciał sprzedać wszystko na czarnym rynku??!!
Nie mogłam się dalej rozwodzić nad tym, bo niebo za oknem pojaśniało. Chwilę potem usłyszałam pierwszy huk. O szyby z dużą siłą, zaczęły uderzać krople deszczu.
Kolejny huk... znowu się błysnęło... kolejny huk...
Leżałam na łóżku, tak jakby mnie sparaliżowało. Burzy boję się od dziecka i nie mogę nic poradzić na to, że zaraz umrę ze strachu.
Przy kolejnym huku, wyskakuje z łóżka i wybiegam z pokoju. Na korytarzu nie słychać już tak burzy.
Wbiegam do pierwszego lepszego pokoju i mam nadzieję, że kogoś tam zastanę.
Stoję na środku pokoju i rozglądam się. Z łóżka w ekspresowym tępię podnosi się ciemna postać. Wymierza we mnie... chyba to broń. Teraz jeszcze bardziej się boję.
Rozpoznaję w nim Louisa i nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Ale kiedy opuszcza broń, praktycznie oddycham z ulgą.
-Shanna? -pyta zaspanym głosem.
Kolejny huk, a ja staram się, aby nie wydobyć z siebie żadnego głosu.
Podchodzi do mnie bliżej jakby chciał sprawdzić, czy to na pewno ja.
Słyszę kolejny huk, cały pokój rozświetla się pod wpływem błyskawicy, a ja panikuje. Pewnie nie zrobiłam dobrze i za parę minut będę pluć sobie w brodę, ale w tym momencie boję się panicznie. Rzucam się w ramiona Louis o mało go nie przewracając.
-boisz się burzy? -pyta z niedowierzaniem, a ja kiwam głową, bo nie mogę wydobyć z siebie żadnego głosu. Kiedy znowu burza postanawia przypomnieć o sobie, z mojego gardła wydobywa się pis... wtulam moją głowę mocniej w gołą klatkę piersiową Louisa. Nie wiem czemu, ale przy nim czuję się bardziej bezpiecznie.
-wiesz, że nie postąpiłaś mądrze? -mówi tuż nad moją głową. -jakbyś wpadła do pokoju Harrego, prawdopodobnie byś nie żyła, albo skończyłabyś z jakąś raną.
Nie obchodzi mnie to co mówi. Cieszę się, że jestem tu i teraz...
podmuch wiatru powoduje, ze coś uderza o okno. Przywieram mocniej do mężczyzny, a on z głośnym westchnieniem oplata mnie wreszcie ramionami. Teraz już czuję się na tyle bezpieczna, aby usnąć ponownie.
-przyniosę ci coś do picia -szepcze w moje włosy i kiedy już czuję, że jego uścisk słabnie. Mówię szybko...
-nie! -oplatam moje ręce na jego szyi i przyciągam bliżej siebie. Stoimy tak dłuższą chwilę.
Louis lekko unosi mnie do góry i kieruje się w stronę wyjścia.
Nie wiem co się dzieje, ale mam nadzieję, że nie chce mnie odstawić do mojego pokoju i zostawić mnie samą.
Kiedy wychodzimy z pokoju, natykamy się na Liama. Tak przynajmniej odgaduje po głosie.
-wszystko ok?
-tak.... -mówi, ale czuję, że coś pokazuje. Czuję coś, że to ma coś wspólnego z tym, że boję się burzy.
Wchodzimy do mojego pokoju. Louis kładzie mnie na łóżku, ale go nie puszczam i właśnie tym sposobem mężczyzna ląduje na mnie.
Pewnie jakby ktoś teraz wszedł, to pomyślałby, że my coś...

-jesteś dziwna -szepcze uśmiechając się szeroko i wtedy niespodziewanie jego usta lądują na moich. Moją pierwszą reakcją jest jęk...

8 komentarzy:

  1. Wiedziałem, wiedziałem, że kiedyś tak się stanie po prostu wiedziałem ⌒.⌒ czekając na ciąg dalszy^o^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no kiedyś musiał dojść do dość nie stosownej sytuacji :D
      pozdrawiam :*

      Usuń
  2. 23:07 :D świetny rozdział! Czekam na c.d ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział
    Zresztą jak wszystko co piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow wow wow!!! kiedy next? To jest super!!!

    OdpowiedzUsuń