Odrywam się o Shanny całkowicie
zdezorientowany. Nie wiem co ja najlepszego robiłem, ale w tej
chwili patrzałem w jej twarz. Mimo, że jej nie widziałem, mogłem
się założyć, że na mnie patrzy. Cholera! Co jak najlepszego
robiłem?!
Powtarzałem sobie to w kółko.
Wyrwałem się z uścisku dziewczyny i
położyłem obok niej.
Na korytarzu zapaliło się światło,
znieruchomiałem. Cudownie nie zamknąłem drzwi za sobą.
W drzwiach zobaczyłem Harrego,
spojrzał na nas. Stał tak chwilę, pewnie zastanawiając się co ja
tu robię. Ja też się zastanawiałem!!
Zamknął za sobą drzwi, a my
pogrążyliśmy się w ciemności. Nie no... jeden zero, dla ciebie
Tomlinson. Czuj się zaszczycony, że nie zamachnęła się na ciebie
i przypieprzyła ci w twarz. Sam mentalnie się spoliczkowałem.
Miałem już otwierać usta, aby coś
powiedzieć, gdy jej maleńkie ciało się we mnie wtuliło i
wyszeptała sennie.
-nie rób mi krzywdy, proszę...
Krzywdę? Naprawdę?! Ona myślała, że
ja jej zrobię krzywdę?! Czy ona nie rozumiała, że krzywda, to
była ostatnia rzecz, którą chciałem jej zrobić?! Leżałem tu
obok niej z ogromnym zwodem, który zaczynał rozsadzać mi spodnie,
a ona po prostu się do mnie tuliła i prosiła, abym jej nie zrobił
krzywdy.
Czy ktoś w tym wszystkim miał jakiś
plan?! Czy miałem przechodzić przez te wszystkie tortury za karę?
Kocham cię Victor, ale mam
nadzieję, że smażysz się w piekle!!
*
Leżałem na kanapie w salonie. Po tym
jak Shanna zasnęła, a moje myśli przestały krążyć wokoło jej
nagiego ciała przylegającego do mnie, poszedłem do kuchni i
wypiłem chyba z 3 litry wody. Zaliczyłem też ekstra zimny
prysznic, który nic nie dał. Czułem dalej jak moje ciało jest
rozpalone. Jakaś niewidoczna siła próbowała mnie skłonić, abym
poszedł do jej pokoju i pokazał jak jest piękna. Pochyliłem głowę
do przodu, opierając moja klatkę piersiową na swoich kolanach.
Powiedźcie mi ile trzeba mieć szczęścia, aby akurat przy
nachylaniu się uderzyć głową w stolik?!
Jęknąłem głośno, gdy moje czoło
zetknęło się z zimną i twardą nawierzchnią drewnianego stolika.
Mogłem się założyć, że będę miał dość pięknego guza i
siniaka.
-tak Tomlinson, rozwal sobie głowę
-mruknąłem sam do siebie.
Nie wiem ile tkwiłem w tej pozycji,
ale chyba na tyle długo, aby przemyśleć sobie wiele spraw i
poukładać sobie to wszystko w listę.
- odseparować się od Shanny
- nie całować jej
- nie dotykać jej
- nie patrzeć na nią
- zmienić sypialnie
- zakazać jej wchodzić do mojej sypialni
- sprawdzić jej piżamę (zbyt seksownie wygląda w moich koszulkach)
- wyjechać z tego domu
- znowu zaszyć się w jakiejś dziurze
- wysłać ją do szkoły
- zaufać jej? Nie... ufać Harremu
- załatwić cała sprawę papierkową
- odwiedzić X
- zabić dupka, albo nie. Dojść z nim do porozumienia
- znaleźć dupka, który zabił Victora
- zaopiekować się Shanną
- wysłać ją jak najdalej ode mnie
-no niezłe show odstawiliście wczoraj
-podskoczyłem do góry, co spowodowało ponowne silne zetknięcie
mojego czoła ze stolikiem -Lou, dobrze się czujesz?
Miałem ochotę wydrapać Liamowi oczy,
a później nakarmić nimi rybki. Tylko, że nie mam rybek.
-wszystko ok... nawet i lepiej
-chłopie, dawno cię takim nie
widziałem...
-jakim?
-wyglądasz jak... -zaczął machać
rękoma. Pewnie nie chciał powiedzieć tego na głos, ale miał
racje. Wyglądałem jak gówno i tak się też czułem. Ta dziewczyna
robiła ze mną co chciała. Tylko w tym cały sęk, czy przez to nie
będę miał problemów z jej uratowaniem.
-dzięki, Li... zawsze mogę na ciebie
liczyć.
Nagle obok usiadł Harry. Uśmiechał
się dużo szerzej niż w praktyce mógł.
-a na mnie nie? -porusza brwiami, a ja
mam ochotę zetrzeć mu z twarzy ten uroczy uśmieszek. -przecież
nawet nic nie powiedziałem, kiedy... -nachylił się nade mną
-zobaczyłem was oboje w jednym łóżku, dość rozpalonych -te
słowa praktycznie wyszeptał. Odpowiedziałem mu jękiem i tym razem
oparłem delikatnie głowę o stolik. Powiedzcie mi, że to były
tylko żarty. Oni się ze mnie nabijali.
Do moich uszu doszły ciche kroczki.
Moim przyjaciele musieli usłyszeć to samo. Odwróciliśmy się w
tamtym kierunku. Zamarłem na moment, gdy zobaczyłem ją w mojej
koszulce. Jeśli nie miała nic na tyłku, to właśnie umarłem...
ale za nim umrę, to zabiję Harrego i Liama. Nikt nie będzie
oglądał mojej Shanny.
Kurwa!! jakiej mojej!!
odwróciłem się z jękiem i dwa razy
mocniej uderzyłem głową w stolik. Tak naprawdę to miałem ochotę
o niego walić, aż stracę przytomność. Chciałem zapomnieć.
Uderzyłem głową kilkanaście razy o
stolik. Ja, Louis... facet, który miał setki ofiar na sumieniu,
siedziałem teraz i jęczałem z powodu jakiegoś dziecka, które tak
naprawdę okazało się nie być dzieckiem.
*
Załatwiłem kilkanaście spraw,
zostawiłem Shanne w domu z Liamem. Harry uparł się, że będzie mi
towarzyszył. Po porannym występie ma mnie za obłąkanego, nie
dziwiłem się.
-”X” właśnie szuka cię po
mieście -Harry mruczy mi do ucha, przeglądając telefon -nie
wierzy, że żyjesz, ale chce się upewnić.
-skopiuj cała jego teczkę i wyślij
mu ją z pozdrowieniem ode mnie. Victor zostawił jeszcze paręnaście
kart pamięci z jego nazwiskiem. Obawiam się, że ten idiota „X”
siedział dalej w tym bagnie niż myśleliśmy. Victor miał za dużo
na niego haków...
-myślisz, że to...
-nie mów nic... -nawet nie chciałem
myśleć o tym, że on mógł zabić Victora. Byli orzecie moimi
najlepszymi przyjaciółmi. Aby trochę odgonić myśli od tego
całego syfu, rzuciłem -dzwoniłem na uczelnie. Shanna wraca do
szkoły od wtorku. Chciałabym, abyś ją pilnował...
-no właśnie... -telefon Harrego
zaczął dzwonić. Odebrał go od razu i przełączył na
głośnomówiący.
-jak tam urlop? -głos Nialla zazwyczaj
mnie irytował -jak tam nasze gołąbki, gruchają do siebie? Są dla
siebie po prostu...
-Niall... -Harry ostro mu przerywa
-jesteś na głośnomówiącym
-o kur... -słyszę jakieś zgrzyty na
linii. -cześć, Lou -mamrocze, a mnie dopiero uzmysławia się o co
mu chodziło. Gołąbki?! Ja mu dam gołąbki!! otwieram już usta
-sprawdziłem tego kolesia, tego Fostera... przeszedł na ciemną
stronę mocy.
*
W domu jest cicho. Liam śpi w salonie
na kanapie. Spojrzałem na zegarek, było już po dwudziestej
drugiej. Sam musiałem iść już spać. Padałem na twarz. Chyba nic
na świecie nie zmusi mnie na prysznic, miałem ochotę walnąć się
w ubraniach spać.
Wchodząc do swojej sypialni
przystanąłem zdziwiony. Na MOIM łóżku, w MOJEJ koszulce spała
odwrócona do mnie tyłem Shanna i była przytulona do MOJEJ
poduszki. Okryła się MOJA kołdrą.
Nie wiem co ta dziewczyna ode mnie
chciała, ale musiałem ją szybko eksmitować z mojego łóżka.
Mogłem zrobić coś czego później oboje mogliśmy żałować.
Podszedłem do łóżka i nachyliłem
się nad nią. Chciałem już wziąć ją w ramiona, gdy nagle
złapała się mojej koszulki.
-boje się, Lou... -pierwszy raz tak
się do mnie zwróciła. To zdrobnienie w jej ustach zwaliło mnie z
nóg. Upadłem prze nią na kolana -boje się... -powtórzyła
-co się stało? -mój głos drżał.
Nie przejmowałem się tym. Jeśli wyczytała z mojego głosu to co
dzieje się w mojej głowie, to będzie trzymać się ode mnie z
daleka.
-boję się, że oni zrobią mi znowu
krzywdę. Boję się, że wy zrobicie mi krzywdę.
Oparłem czoło o jej brzuch. Miałem
ochotę się modlić.
-nigdy bym cię nie skrzywdził...
Wow, teraz ten rozdział to mnie zwalił na kolana. Super!!
OdpowiedzUsuńHaha... Cieszę się, że się podoba :)
UsuńNiesamowite *.*
OdpowiedzUsuńdzięki :D
UsuńI jak ja mam teraz przeżyć do następnego poniedziałku czy wtorku?? Piszesz genialnie, dużo weny skarbie i do następnego ;) A ten rozdział jest meeeega
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo. Nawet nie wiesz jak bardzo są pokrzepiające komentarze tego typu :)
UsuńDziękuję Ci bardzo:*
do następnego:))
Anonim ma rację jak mamy przeżyć cały tydzień czekając na kolejny rozdział!? To niemożliwe nie dam rady piszesz takie rozdziały że brak słów.Czekam na ciąg dalszy.(jeśli dam rade)
OdpowiedzUsuńDamy radę?? Tak damy radę:P
UsuńDziękuję Ci bardzo... Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Ci się podoba:P
teraz bd tylko hot :))
Ale super Jocker tak mnie wciągną że zakochałam sie w tym opowiadaniu. Poprostu cudo :* wyczekuje ze zniecierpliwieniem kolejnych części ;) Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńDzięki:))
Usuńpozdrawiam:*