piątek, 16 października 2015

Dwa (ONA)

Ciągle prześladują mnie koszmary.


Byłam podekscytowana. Miałam się dziś spotkać ze swoją najlepszą przyjaciółką. Hana miesiąc temu wyjechała na akcję humanitarną do Afryki. Wróciła wczoraj, a dziś znalazła czas, aby się ze mną spotkać.
Ubrałam się wygodnie, ale na tyle elegancko, aby nie zrobić jej wstydu.
Niestety nie mogłam sobie pozwolić na dość kosztowny strój. Po prostu nie było mnie na niego stać.
Hana Drister była jedną z najlepiej ubiegających się studentek na uczelni. Większość ubrań sama projektowała.
Ale nie ma co się oszukiwać, Hana była najpiękniejszą dziewczyną w szkole! Chłopcy ustawiali się do niej w kolejce.
Spojrzałam na zegarek.
Królowa Pani spóźniała się już pól godziny, ale to było normalne. Ona nigdy nie była punktualna. Teraz nie chodziło o punktualność, a o to aby się w ogóle pojawiła.
Zdążyłam wypić dwie herbaty za nim się pojawiła. Tak jak zawsze samą swoją obecnością przyciągnęła uwagę wszystkich facetów w kawiarni.
Zaśmiałam się, gdy jeden z nich dostał po głowie od swojej partnerki.
-Shan, kochanie -nie zdążyłam nawet wstać, gdy jej smukłe ramiona mnie objęły.
-Hana -ściągnęłam jej ręce z siebie. Wstałam i ją przytuliłam.
Zajęłyśmy miejsca. Hana usiadła naprzeciw mnie. Promieniała i świeciła jak najlepszej jakości diament.
Często się przy niej czułam jak jakiś kopciuch.
Wygładziłam fałdy kwiatowej sukienki, choć nie miałam szans wyglądać jak ona.
-opowiadaj co się ostatnio działo -wyszeptała.
-nic -wzruszyłam ramionami. To była prawda. Od jej wyjazdu szkoła tak trochę ucichła. Było bardziej spokojnie. Nikt nie robił żadnych akcji typu: NIE KUPUJE "ŻYWYCH" FUTER.
-pewnie tylko tak gadasz -zaśmiała się -na pewno coś się działo. Ktoś z kimś zerwał, ktoś z kimś chodzi...
-nie wiem nic o tym...
-wyrwałaś jakiegoś faceta? -zapytała
Spojrzałam na nią zdziwiona. Za każdym razem pytała o to samo. Zastanawiałam się, czy jeszcze się jej to nie znudziło.
Wystarczyło na mnie spojrzeć, aby zobaczyć, że nie jestem typem dziewczyny, za którą uganiają się faceci. Żaden jeszcze na mnie nie patrzał jak na obiekt westchnień, tylko jak na"maszynę" która napisze za nich pracę domową.
Taka wlaśnie byłam. Zawsze z za małym tyłkiem i z za małymi cyckami. Zawsze za niska i za chuda.
-Shan, daj spokój, nie każdy facet to Antoni.
Na samo wspomnienie jego imienia, zacisnęłam dłonie na filiżance.
Antoni był moim pierwszym chłopakiem. Nawet nie wiedziałam dlaczego się ze mną umawiał. Przecież był chłopakiem, który umawiał się z dziewczynami o wyglądzie Pameli Anderson.
Byłam tak omamiona jego urokiem, że nie zauważyłam podstępu... Ale kłamstwo ma krótkie nogi.
-zapewne -odparłam -lepiej ty opowiadaj, co robiłaś przez caly miesiąc.
Nie musiałam dwa razy powtarzać. Hana rozgadała się. Miałam więc przed sobą pól godziny nie przerywanego gadania Hany. Udając, że ją słucham, dyskretnie rozejrzałam się po kawiarni. W najdalszym kącie sali siedziała młoda para, obok nas starsze małżeństwo. Stolik przed naszym siedziało dwóch mężczyzn i dyskutowało zawzięcie nad jakąś gazetą, a reszta stolików była zajęta przez pojedyńczych ludzi. A i przy drzwiach siedziała para. Ten sam chłopak, który jakiś czas temu dostał po głowie za oglądanie się za Hana, dalej miał wlepiony w nią wzrok.
-i tak poznałam Norberta -wyszeptała.
Spojrzałam na nią ze zmarszczonym czołem. Nie miałam pojęcia o jakim Norbercie mówi. Kochałam ją jak siostrę, której nigdy nie miałam, ale nieraz ta jej gadanina wzbudzała we mnie ból głowy.
-i co z tym Norbertem? -zapytałam
-chce przyjechać w przyszłym tygodniu -uśmiechnęłaś się.
Spojrzałam się na nią. Uniosłam wysoko jedną brew.
Nie wiem co jej strzeliło do głowy, aby zapraszać jakiegoś obcego faceta, którego zna zaledwie miesiąc, albo i krócej. To było bardzo mądre z jej strony.
-a jak okaże się mordercą i zadźga cię w nocy? -zapytałam
-jest lekarzem, więc...
-więc sprzeda twoje organy na czarnym rynku -roześmiałam się.
Hana spiorunowała mnie wzrokiem. W tym "związku" to ja byłam ta ostrożniejsza. Po morderstwie mojego ojca nie ufałam nikomu.
Przez dłuższą chwilę mierzyłyśmy się wzrokiem. Żadna z nas się nie odzywała. I wtedy mój telefon oznajmił, że ktoś napisał do mnie wiadomość.
-sieć mnie kocha -mruknęlam, gdy odblokowałam telefon. Na wyświetlaczu ukazała mi się wiadomość od nieznanego numeru.
Unknown: robi się ciemno. Proponuję wrócić do domu.
Myślałam, że się roześmieje. Ktoś musiał tak bardzo się martwić o kogoś, że aż pomylił numer.
Ja: dziękuję za pamięć, ale pomyliłeś/aś numer. Milego wieczorku :)
-kto to? -zapytała Hana.
-ktoś pomylił numery -odparłam zgodnie z prawdą.
Akurat obok nas przeszło dwóch mężczyzn.
-czytałeś dzisiejszą gazetę? -zapytał jeden drugiego.
Odwróciłam się aby sprawdzić, gdzie usiedli. Traf chciał, że umiejscowili się zaraz za nami. Jeden z nich uderzał gazetą o stolik.
W tej gazecie musiało być coś co przyciągało uwagę wszystkich.
-przepraszam -uśmiechnęłam się do obu panów -czy mogłabym pożyczyć? -wskazałam na gazetę.
Facet, który ją trzymał wzruszył ramionami i mi ją podał.
Z uśmiechem na twarzy rozłożyłam gazetę. Kiedyś będę najlepszą dziennikarką na świecie.
Mój usmiech jednak zamarł mi na twarzy, a ciało zesztywniało, gdy zobaczyłam tytuł artykułu.
"Wielki i Wszechmocny Joker powraca"
To były najbardziej przerażająca słowa jakie mogłam przeczytać. Zaczęło brakować mi tchu. Byłam przerażona. To nie mogło być prawdą! On nie może być prawda!
Boże, zabójca mojego ojca żyje!
Hana wyrwała gazetę z moich odrętwiałych dloni.
-to nie może być prawda -wyszeptałam -on żyje.
-pieprzysz! On naprawdę żyje, byłam na jego pogrzebie -odparła.
Hana właśnie była fanatyczką takich spraw.
Położyła gazetę na stoliku i odwróciła ją w moją stronę.
-słaba będzie z ciebie dziennikarka, jeśli wiecznie będzie przez ciebie przemawiać złość i uczucia -uderzyła palcem w gazete -to podróbka. -wskazała kartę Jokera -przyjżyj się. Porzuć na chwilę chęć zemsty, bądź dziennikarką.
Zamknęłam oczy. Policzyłam do dziesięciu i otworzyłam oczy. Spojrzałam na zdjęcie w gazecie. Wiedziałam oryginalną karę Jokera przy ciele ojca. Zamknęłam ponownie oczy, aby oczyścić umysł. Ponownie spojrzałam na gazetę. Teraz już widziałam, że ta karta to podróbka.
-fałszywka -mruknęłam
-nie inaczej -odparła Hana -ktoś się pod niego podszywa.
-odpowiednią sprawa dla dziennikarza. -szepnęłam
-teraz mówisz, tak jak ty -uśmiechnęła się
-jakby nie ty, to pewnie wpadłabym w panikę i zaszyła się w najdalszym kącie w domu.
Nie wiem jakim sposobem wróciłam do normalnego stanu. Ale prawda była taka, że jakby nie Hana, to po otworzeniu gazety popadła bym w obłęd. Sama myśl o Jokerze przystwarzała mi gęsiej skórki. Mimo, że pragnęłam na nim zemsty, wolałabym aby był martwy. Miałam nadzieję, że zjadły go już robaki.
Cieszyłam się gdy okazało się, że znaleziono jego ciało.
Moje myśli przerwało nadejście wiadomości. Odblokowałam telefon.
Unknown: nie pomyliłem się Shanno. Wolałbym, abyś przerwała te pogaduszki i udała się do domu. Po zmroku ulice Londynu nie są tak bezpieczne.

4 komentarze:

  1. Świetne
    Nie mogę się doczekać kolejnej części ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się że przypadło Ci do gustu :] pozdrawiam:*

      Usuń
  2. Super cześć strasznie wciągające czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń