„Rozdział nie jest ocenzurowany.
Może zawierać przekleństwa i makabryczne sceny. Jeśli masz bujną
wyobraźnie, to czytasz na własną odpowiedzialność”
Na początku byłem jak jej cień.
Mroczny tajemniczy i nierealny.
-och, zmartwychwstałeś -roześmiał
się Niall.
Spojrzałem na ostrze noża, który
właśnie ostrzyłem, a później na niego. Uśmiechnąłem się
szeroko i z całej siły wbiłem nóż między palce Liama, który
nic nie podejrzewał. Spojrzał na mnie z przerażeniem.
W życiu jeszcze nigdy nie chybiłem,
więc nie wiem dlaczego tak się przestraszył. Z zamkniętymi oczami
bym to zrobił.
Nie zważając na Liama, wyciągnąłem
z rąk Niall gazetę. Odepchnąłem się od stolika. Uwielbiałem
krzesła na kółkach. Przynajmniej nie musiałem odrywać tyłka od
krzesła, aby się poruszać. Czytałem gazetę i odpychając się
jeździłem wokoło stolika.
Naprawdę ta cała zabawa mnie bawiła.
Według tej gazety zabiłem już troje ludzi. Dowodem miała być
karta „Jokera”, którą znaleziono przy każdym z ciał. Karta na
pierwszy rzut oka była marną podróbką. Jeśli ja widziałem to na
zdeformowanym zdjęciu, to ja nie wiem gdzie oni mają oczy.
-nasza policja, to idioci!
Ale z drugiej jednak strony, to było
zabawne. Ktoś postanowił się pode mnie podszywać.
Zatrzymałem się gwałtownie i
uderzyłem gazetą w stół.
-Joker powrócił! Bójmy się!
-krzyknął Liam.
Spojrzałem na chłopaków, obaj się
śmieli.
Ktoś bezcześcił mój przydomek, a
oni się nabijali. Pięknie.
Przydomek „Jokera” nadał mi mój
były najlepszy przyjaciel, Felix. Wszystko przez moją bliznę na
twarzy. Nawet nie wiem jak powstała. Wychowywałem się w domu
dziecka, a tam wszyscy milczeli. Nikt nigdy nic nie mówił.
Przy moich ofiarach zostawiałem zawsze
kartę z wizerunkiem „Jokera”
Wyciągnąłem jedną z takich kart z
rękawa. Już dawno opanowałem sztuczki magiczne, a raczej triki.
Westchnąłem i rzuciłem nią w tarcze
do lotek. Wbiła się w sam środek.
Wszyscy znali Jokera, ale nie mnie,
mimo tego ukrywałem się jak szczur w kanale.
Minęły dwa ciche i spokojne lata, a
teraz ktoś chciał wykurzyć mnie z mojej kryjówki, albo chciał
żerować na mojej śmierci.
Zacisnąłem dłonie w pięści.
Wstałem z krzesła i kopnąłem je. Przejechało przez całe
pomieszczenie i uderzyło o ścianę.
-ktoś chce wykorzystać twoją śmierć
-rzucił Niall
-zabiję -syknąłem
Miałem ochotę coś rozwalić.
Sięgałem akurat po kwiatka, którego przyniosła babcia Nialla,
kiedy do pomieszczenia wszedł Hazz. Potknął się o moje krzesło i
runął jak kłoda na podłogę. Skrzywiłem się.
-Hazz? -zapytałem podchodząc do
niego.
Chłopak wstał. Miał wielkiego
siniaka na policzku i zaczerwienione oczy. Co na pewno nie było
spowodowane upadkiem.
-cholera! -warknął -kto tu to
postawił?! -rzucił moim krzesłem o ścianę. Krzesło roztrzaskało
się na kawałki.
-rozpieprzyłeś moje krzesło
-warknąłem
-i dobrze! -krzyknął -kazałeś mi
pilnować tej psychopatycznej dziewczyny!
-co? -spojrzałem na przyjaciela. Byłem
zły. Mimo tego, że był ode mnie wyższy wystarczył jeden mój
ruch, a złamałbym mu kark. Ale przecież on się nie bał.
-ta małolata, najpierw mnie pobiła, a
później potraktowała gazem pieprzowym! -krzyknął -idiotka
wezwała policję.
Wziąłem całe krzesło spod ściany i
usiadłem przy stoliku.
-ale wróciłeś -uśmiechnąłem się.
Byłem dumny z mojej Shanny. Powaliła takiego dryblasa jak Hazz.
-bo przyjechał Stan. -westchnął -pół
godziny tłumaczył jej. Że jestem zwykłym porządnym obywatelem, a
nie...
-spieprzyłeś -syknąłem -Niall twoja
kolej.
Hazz spojrzał na mnie i udał się do
swojej sypialni. Zatrzasnął za sobą drzwi.
Wszyscy byliśmy dorosłymi facetami, a
nieraz miałem wrażenie, że znajduję się między dziećmi.
Jakby nie fakt, że byliśmy
najlepszymi przyjaciółmi, to bym ich wszystkich pozabijał. Nawet
bym nie mrugnął, ale kochałem ich jak braci, których nigdy nie
miałem.
Napotkałem wzrok Nialla. Był zły,
ale na szczęście bez żadnego marudzenia wyszedł.
Byłem też zły, ale nie mieliśmy
wyjścia. Musieliśmy pilnować tej dziewczyny.
Siedziałem tu już te cholerne dwa
lata, ale dziś tak mi się nudziło. Wychodziłem tylko wieczorami,
aby nikt mnie nie widział. To było trochę śmieszne. Nikt nigdy
nie widział, jak wyglądam, ale... no właśnie, był Felix.
Wyciągnąłem nóż, który prędzej
wbiłem w stół i zacząłem ponownie go ostrzyć.
Lubiłem ostre rzeczy. Wszystko co
ostre było dla mnie jak Święty Gral.
Odwróciłem się do tarczy, gdzie
niedawno wylądowała moja karta. Rzuciłem nożem. Wbił się w sam
środek, przecinając kartę na pół.
To też już robiło się nudne.
Mój telefon zadzwonił.
-Tomlinson -rzuciłem. Przez dwa lata
oduczyłem się używać mojego pseudonimu.
-Lou -rzucił Zayn -mam kogoś z kim
chętnie porozmawiasz.
Wyprostowałem się w krześle.
-wreszcie jakaś rozrywka -uśmiechnąłem
się
-będę za pół godziny -rzucił
-czekam -rozłączyłem się i
klasnąłem w dłonie.
Spojrzałem na Liama, który siedział
przed telewizorem.
-co u twojej siostry? -zapytałem
-ostatnio rzucił ją facet -odparł
-ja rzuciłem nim.
Roześmiałem się.
Normalny człowiek pewnie zaczął by
lamentować, a mnie to bawiło. Śmierć innych naprawdę mnie
bawiła.
-zabiłeś go?
-nie -odparł
-przykro mi -powiedziałem ze smutkiem
-nie pozwoliła mi
Może byliśmy mordercami bez serc, ale
słowo „RODZINA” miało dużą siłę rażenia.
Westchnąłem i oparłem głowę o
oparcie krzesła. Ja już dawno temu straciłem rodzinę. Matka
umarła wraz z moimi narodzinami, a ojciec się nas wyparł. Mimo, że
był Evan i Marta, nie czułem się zbyt do nich przywiązany.
Zacisnąłem dłonie w pięści na samo wspomnienie ojca.
Przez niego wylądowałem w sierocińcu.
Nikt wtedy nie nie domyślał się, że zrodzi się ze mnie morderca.
Musiałem wstrząsnąć głową, aby
odgonić niechciane wspomnienia, jednak dziś było mi ciężko dojść
do siebie. Wspomnienie ojca zawsze wywoływało we mnie złość.
Wtedy drzwi otworzyły się z hukiem,
spojrzałem w tamtą stronę.
Do środka wszedł Zayn, ciągnąc za
sobą jakąś postać z workiem na głowie.
Spojrzałem na nich i wstałem.
Zayn zaprowadził naszego gościa do
pomieszczenia obok. Razem z Liamem staliśmy w drzwiach.
Kiedy Zayn ściągnął worek z jego
głowy, ukazał się nam wizerunek „Jokera” z Batmana.
Skrzywiłem się.
-Joker -szepnął Liam
-czy ja tak wyglądam -zapytałem
prawie bezgłośnie.
Liam spojrzał na mnie i wzruszył
ramionami.
To był chyba taki pieprzony żart!
Usiadłem naprzeciwko przebierańca.
Miałem ochotę walić głową o stół.
-kim jesteś? -zapytałem
-Jokerem -odparł
Uniosłem wysoko brwi. Chłopczyk robił
sobie jaja. Zacząłem się zastanawiać czy nie odstrzelić mu
głowy.
-dobra koniec zabawy -wyszeptałem.
Podwinąłem rękawy bluzki. Chłopak z
przerażeniem w oczach spojrzał na mnie. Chciało mi się śmiać.
Chłopczyk odrobił dobrze pracę domową. Ktoś musiał go
przeszkolić w sprawie „Jokera”. Moje tatuaże były moją
wizytówką.
-ty żyjesz -stwierdził z
przerażeniem.
-a ty zabijasz ludzi, podając się za
mnie -uśmiechnąłem się
-to nie ja
-a więc kto?
-Felix -na samo wspomnienie tego
imienia zawrzała we mnie krew -Felix, gromadzi ludzi. Kazał nam tak
się ubierać, ale zabija kto inny.
-po co zbiera ludzi? -zapytałem
-bo kogoś szuka.
-kogo?
-Shanna Vess -rzucił
Wyprostowałem się. Mogłem się tego
spodziewać. Kiedyś musiał przyjść czas, aby zaczął jej szukać.
-dlaczego mi tu mówisz?
-bo chcę żyć -wyszeptał.
Wstałem, odwróciłem się do niego
tyłem. Wyciągnąłem broń i strzeliłem mu między oczy.
-nie dziś chłopcze, nie dziś
-rzuciłem
Jego ciało z hukiem upadło na
podłogę. No miło, bardzo miło.
-posprzątajcie tam -rzuciłem i
ruszyłem do pokoju Harrego. Musieliśmy porozmawiać.
Jak dla mnie bardzo dobre, myślę nawet, że może przebić pozostałe opowiadania
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
no mam taką nadzieję, że bd lepsze niż poprzednie :D
Usuńpozdrawiam :*
Szczerze mówiąc, liczyłam na coś więcej :( więcej niż psychopatycznego mordercę Jak przeczytałam opis, to wiedziałam, że to będzie ktoś w tym stylu, ale z tym dzieciakiem to już była przesada :'( mam nadzieję, że wkrótce zobaczymy w nim choć trochę serca. Bo wiesz, nie możesz zapominać, że często jeżeli jest mowa o zabójcach, to chronią oni osobę którą kochają i tylko ją, ale jednak trochę z nim przesadziłaś. Powinien mieć coś na czym mu zależy, jakiś plan na życie, żeby chciał coś zdobyć albo cóś w tym stylu. Inaczej spieprzysz całe opowiadanie, a sądzę, że stać cię na to, by napisać hit. Ale żeby nie było, zamierzam to dalej czytać. Może to wrażenie, które odniosłam jest mylne i mam szczerą nadzieję, że tak jest. Tylko nie zniechęcaj się po przeczytaniu tych słów, jesteś świetna! (a ja chcę, żebyś była jeszcze lepsza) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNie zniechęcam się. To dopiero początek:) na początku zawsze jest dużo niewiadomych. Nie ma co oceniać tego opowiadania po pierwszym rozdziale. Ale odczytałaś dobrze przekaz pierwszego rozdziału. On ma pokazać jaki jest, żeby później było porównanie. Po prostu jeszcze dużo asów jest w rękawie.
Usuńale to kryminał, więc sceny morderstw bd niczym nowym. Tak więc Lu nie dostanie "pokojowej nagrody Nobla" :)
pozdrawiam:*