sobota, 10 października 2015

Jeden (ON)



„Rozdział nie jest ocenzurowany. Może zawierać przekleństwa i makabryczne sceny. Jeśli masz bujną wyobraźnie, to czytasz na własną odpowiedzialność”

Na początku byłem jak jej cień. Mroczny tajemniczy i nierealny.

-och, zmartwychwstałeś -roześmiał się Niall.
Spojrzałem na ostrze noża, który właśnie ostrzyłem, a później na niego. Uśmiechnąłem się szeroko i z całej siły wbiłem nóż między palce Liama, który nic nie podejrzewał. Spojrzał na mnie z przerażeniem.
W życiu jeszcze nigdy nie chybiłem, więc nie wiem dlaczego tak się przestraszył. Z zamkniętymi oczami bym to zrobił.
Nie zważając na Liama, wyciągnąłem z rąk Niall gazetę. Odepchnąłem się od stolika. Uwielbiałem krzesła na kółkach. Przynajmniej nie musiałem odrywać tyłka od krzesła, aby się poruszać. Czytałem gazetę i odpychając się jeździłem wokoło stolika.
Naprawdę ta cała zabawa mnie bawiła. Według tej gazety zabiłem już troje ludzi. Dowodem miała być karta „Jokera”, którą znaleziono przy każdym z ciał. Karta na pierwszy rzut oka była marną podróbką. Jeśli ja widziałem to na zdeformowanym zdjęciu, to ja nie wiem gdzie oni mają oczy.
-nasza policja, to idioci!
Ale z drugiej jednak strony, to było zabawne. Ktoś postanowił się pode mnie podszywać.
Zatrzymałem się gwałtownie i uderzyłem gazetą w stół.
-Joker powrócił! Bójmy się! -krzyknął Liam.
Spojrzałem na chłopaków, obaj się śmieli.
Ktoś bezcześcił mój przydomek, a oni się nabijali. Pięknie.
Przydomek „Jokera” nadał mi mój były najlepszy przyjaciel, Felix. Wszystko przez moją bliznę na twarzy. Nawet nie wiem jak powstała. Wychowywałem się w domu dziecka, a tam wszyscy milczeli. Nikt nigdy nic nie mówił.
Przy moich ofiarach zostawiałem zawsze kartę z wizerunkiem „Jokera”
Wyciągnąłem jedną z takich kart z rękawa. Już dawno opanowałem sztuczki magiczne, a raczej triki.
Westchnąłem i rzuciłem nią w tarcze do lotek. Wbiła się w sam środek.
Wszyscy znali Jokera, ale nie mnie, mimo tego ukrywałem się jak szczur w kanale.
Minęły dwa ciche i spokojne lata, a teraz ktoś chciał wykurzyć mnie z mojej kryjówki, albo chciał żerować na mojej śmierci.
Zacisnąłem dłonie w pięści. Wstałem z krzesła i kopnąłem je. Przejechało przez całe pomieszczenie i uderzyło o ścianę.
-ktoś chce wykorzystać twoją śmierć -rzucił Niall
-zabiję -syknąłem
Miałem ochotę coś rozwalić. Sięgałem akurat po kwiatka, którego przyniosła babcia Nialla, kiedy do pomieszczenia wszedł Hazz. Potknął się o moje krzesło i runął jak kłoda na podłogę. Skrzywiłem się.
-Hazz? -zapytałem podchodząc do niego.
Chłopak wstał. Miał wielkiego siniaka na policzku i zaczerwienione oczy. Co na pewno nie było spowodowane upadkiem.
-cholera! -warknął -kto tu to postawił?! -rzucił moim krzesłem o ścianę. Krzesło roztrzaskało się na kawałki.
-rozpieprzyłeś moje krzesło -warknąłem
-i dobrze! -krzyknął -kazałeś mi pilnować tej psychopatycznej dziewczyny!
-co? -spojrzałem na przyjaciela. Byłem zły. Mimo tego, że był ode mnie wyższy wystarczył jeden mój ruch, a złamałbym mu kark. Ale przecież on się nie bał.
-ta małolata, najpierw mnie pobiła, a później potraktowała gazem pieprzowym! -krzyknął -idiotka wezwała policję.
Wziąłem całe krzesło spod ściany i usiadłem przy stoliku.
-ale wróciłeś -uśmiechnąłem się. Byłem dumny z mojej Shanny. Powaliła takiego dryblasa jak Hazz.
-bo przyjechał Stan. -westchnął -pół godziny tłumaczył jej. Że jestem zwykłym porządnym obywatelem, a nie...
-spieprzyłeś -syknąłem -Niall twoja kolej.
Hazz spojrzał na mnie i udał się do swojej sypialni. Zatrzasnął za sobą drzwi.
Wszyscy byliśmy dorosłymi facetami, a nieraz miałem wrażenie, że znajduję się między dziećmi.
Jakby nie fakt, że byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, to bym ich wszystkich pozabijał. Nawet bym nie mrugnął, ale kochałem ich jak braci, których nigdy nie miałem.
Napotkałem wzrok Nialla. Był zły, ale na szczęście bez żadnego marudzenia wyszedł.
Byłem też zły, ale nie mieliśmy wyjścia. Musieliśmy pilnować tej dziewczyny.
Siedziałem tu już te cholerne dwa lata, ale dziś tak mi się nudziło. Wychodziłem tylko wieczorami, aby nikt mnie nie widział. To było trochę śmieszne. Nikt nigdy nie widział, jak wyglądam, ale... no właśnie, był Felix.
Wyciągnąłem nóż, który prędzej wbiłem w stół i zacząłem ponownie go ostrzyć.
Lubiłem ostre rzeczy. Wszystko co ostre było dla mnie jak Święty Gral.
Odwróciłem się do tarczy, gdzie niedawno wylądowała moja karta. Rzuciłem nożem. Wbił się w sam środek, przecinając kartę na pół.
To też już robiło się nudne.
Mój telefon zadzwonił.
-Tomlinson -rzuciłem. Przez dwa lata oduczyłem się używać mojego pseudonimu.
-Lou -rzucił Zayn -mam kogoś z kim chętnie porozmawiasz.
Wyprostowałem się w krześle.
-wreszcie jakaś rozrywka -uśmiechnąłem się
-będę za pół godziny -rzucił
-czekam -rozłączyłem się i klasnąłem w dłonie.
Spojrzałem na Liama, który siedział przed telewizorem.
-co u twojej siostry? -zapytałem
-ostatnio rzucił ją facet -odparł -ja rzuciłem nim.
Roześmiałem się.
Normalny człowiek pewnie zaczął by lamentować, a mnie to bawiło. Śmierć innych naprawdę mnie bawiła.
-zabiłeś go?
-nie -odparł
-przykro mi -powiedziałem ze smutkiem
-nie pozwoliła mi
Może byliśmy mordercami bez serc, ale słowo „RODZINA” miało dużą siłę rażenia.
Westchnąłem i oparłem głowę o oparcie krzesła. Ja już dawno temu straciłem rodzinę. Matka umarła wraz z moimi narodzinami, a ojciec się nas wyparł. Mimo, że był Evan i Marta, nie czułem się zbyt do nich przywiązany. Zacisnąłem dłonie w pięści na samo wspomnienie ojca.
Przez niego wylądowałem w sierocińcu. Nikt wtedy nie nie domyślał się, że zrodzi się ze mnie morderca.
Musiałem wstrząsnąć głową, aby odgonić niechciane wspomnienia, jednak dziś było mi ciężko dojść do siebie. Wspomnienie ojca zawsze wywoływało we mnie złość.
Wtedy drzwi otworzyły się z hukiem, spojrzałem w tamtą stronę.
Do środka wszedł Zayn, ciągnąc za sobą jakąś postać z workiem na głowie.
Spojrzałem na nich i wstałem.
Zayn zaprowadził naszego gościa do pomieszczenia obok. Razem z Liamem staliśmy w drzwiach.
Kiedy Zayn ściągnął worek z jego głowy, ukazał się nam wizerunek „Jokera” z Batmana.
Skrzywiłem się.
-Joker -szepnął Liam
-czy ja tak wyglądam -zapytałem prawie bezgłośnie.
Liam spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.
To był chyba taki pieprzony żart!
Usiadłem naprzeciwko przebierańca. Miałem ochotę walić głową o stół.
-kim jesteś? -zapytałem
-Jokerem -odparł
Uniosłem wysoko brwi. Chłopczyk robił sobie jaja. Zacząłem się zastanawiać czy nie odstrzelić mu głowy.
-dobra koniec zabawy -wyszeptałem.
Podwinąłem rękawy bluzki. Chłopak z przerażeniem w oczach spojrzał na mnie. Chciało mi się śmiać. Chłopczyk odrobił dobrze pracę domową. Ktoś musiał go przeszkolić w sprawie „Jokera”. Moje tatuaże były moją wizytówką.
-ty żyjesz -stwierdził z przerażeniem.
-a ty zabijasz ludzi, podając się za mnie -uśmiechnąłem się
-to nie ja
-a więc kto?
-Felix -na samo wspomnienie tego imienia zawrzała we mnie krew -Felix, gromadzi ludzi. Kazał nam tak się ubierać, ale zabija kto inny.
-po co zbiera ludzi? -zapytałem
-bo kogoś szuka.
-kogo?
-Shanna Vess -rzucił
Wyprostowałem się. Mogłem się tego spodziewać. Kiedyś musiał przyjść czas, aby zaczął jej szukać.
-dlaczego mi tu mówisz?
-bo chcę żyć -wyszeptał.
Wstałem, odwróciłem się do niego tyłem. Wyciągnąłem broń i strzeliłem mu między oczy.
-nie dziś chłopcze, nie dziś -rzuciłem
Jego ciało z hukiem upadło na podłogę. No miło, bardzo miło.

-posprzątajcie tam -rzuciłem i ruszyłem do pokoju Harrego. Musieliśmy porozmawiać.

4 komentarze:

  1. Jak dla mnie bardzo dobre, myślę nawet, że może przebić pozostałe opowiadania
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no mam taką nadzieję, że bd lepsze niż poprzednie :D
      pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Szczerze mówiąc, liczyłam na coś więcej :( więcej niż psychopatycznego mordercę Jak przeczytałam opis, to wiedziałam, że to będzie ktoś w tym stylu, ale z tym dzieciakiem to już była przesada :'( mam nadzieję, że wkrótce zobaczymy w nim choć trochę serca. Bo wiesz, nie możesz zapominać, że często jeżeli jest mowa o zabójcach, to chronią oni osobę którą kochają i tylko ją, ale jednak trochę z nim przesadziłaś. Powinien mieć coś na czym mu zależy, jakiś plan na życie, żeby chciał coś zdobyć albo cóś w tym stylu. Inaczej spieprzysz całe opowiadanie, a sądzę, że stać cię na to, by napisać hit. Ale żeby nie było, zamierzam to dalej czytać. Może to wrażenie, które odniosłam jest mylne i mam szczerą nadzieję, że tak jest. Tylko nie zniechęcaj się po przeczytaniu tych słów, jesteś świetna! (a ja chcę, żebyś była jeszcze lepsza) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zniechęcam się. To dopiero początek:) na początku zawsze jest dużo niewiadomych. Nie ma co oceniać tego opowiadania po pierwszym rozdziale. Ale odczytałaś dobrze przekaz pierwszego rozdziału. On ma pokazać jaki jest, żeby później było porównanie. Po prostu jeszcze dużo asów jest w rękawie.
      ale to kryminał, więc sceny morderstw bd niczym nowym. Tak więc Lu nie dostanie "pokojowej nagrody Nobla" :)
      pozdrawiam:*

      Usuń